W ostatniej drodze towarzyszył Mu
barwny peleton kolarzy na rowerach
Jacek Glowacki spoczął dziś na poznańskim Junikowie.
Fot. Piotr Kurek
Dziś w Poznaniu odbył się pogrzeb Jacka Głowackiego - człowieka wielu talentów i pasji. Na cmentarzu junikowskim w ostatnią drogę odprowadzała go rodzina, znajomi i przyjaciele oraz kolarska Wielkopolska - nie tylko koledzy z drużyny Lewa Wolna, której był założycielem i zawodnikiem.
Jacek Głowacki był jedną z najbarwniejszych postaci wielkopolskiej społeczności kolarstwa górskiego. Uczestniczył z radością i entuzjazmem w zawodach XC i maratonach MTB, także w Rajdach z Duszą. Był twórcą ekipy Pyrcyk - grupującej fanów kolarstwa, następnie innej - Lewa Wolna. Startował w maratonach Czesława Langa, w zawodach XC poświęconych pamięci Marka Galińskiego w Gielniowie. Mówiąc krótko, był wszędzie tam, gdzie działo się coś ważnego w polskim środowisku kolarzy górskich.
Barwny peleton kolarzy poprzedzał żałobny orszak na Junikowie.
Fot. Piotr Kurek
Pochodził z wielkopolskiej rodziny o wieloletnich tradycjach kolarskich. Jego wujek Jan Głowacki (brat jego ojca) miał piękną kartę w tym sporcie - rozciągniętą na 60 lat. Jacek Głowacki zachęcił do rowerowej aktywności żonę Monicę i córkę Carmen.
W młodości grał na gitarze i śpiewał. Był liderem zespołu mocnego uderzenia "Zbombardowana Laleczka", który występował w roku 1985 na scenie głównej Festiwalu Muzyki Rockowej w Jarocinie. W sierpniu ukończył 55 lat.
Zły los przeciął dramatycznie Jego zycie 25 października w wypadku drogowym na zielonogórskiej szosie. Miał wiele planów na ten rok, także na następne lata. Jutro, 4 listopada, miał startować w maratonie MTB w Łebie...
Najbliższa rodzina na Junikowie.
Fot. Piotr Kurek
– Miłość, przyjaźń, pasja - tak o zmarłym ojcu nad Jego grobem kilka serdecznych zdań powiedziała córka Carmen.
Dziś o godzinie 9.30 na cmentarzu junikowskim, w listopadowym deszczu, wielkopolski świat kolarski pożegnał Jacka Głowackiego. Jego koledzy z maratonowych szlaków przyjechali na rowerach, tworząc sympatyczny szpaler dla tych wszystkich, którzy towarzyszyli Mu w ostatniej drodze.
Piotr Kurek |