Katarzyna Pawłowska broni w Mińsku
tytułu mistrzyni świata w kolarstwie torowym
Historyczne to już zdjęcie. Katarzyna Pawłowska, jak inni fani pedałowania, uczestniczy w rowerowym powitaniu nowego roku. Poznań - Rusałka, 1 stycznia 2010.
– Scratch jest piękny, nieprzewidywalny, podobny do loterii - mówi Katarzyna Pawłowska, Wielkopolanka, aktualna mistrzyni świata w tej właśnie specjalności kolarstwa torowego. Przed niespełna rokiem w dalekim Melbourne sięgnęła po tęczową koszulę championki globu, jutro udaje się do Mińska, by bronić tytułu z kwietnia 2012 roku.
– Trenujemy ostro od kilku tygodni. Na przełomie stycznia i lutego kadra polskich torowców przygotowywała się do Mistrzostw Świata w kolarstwie torowym na Białorusi na Fuerteventurze – hiszpańskiej wyspie położonej we wschodniej części archipelagu Wysp Kanaryjskich. Osiem dni pobytu, w tym sześć dni treningowych. W pierwszej części zgrupowania spędzałyśmy po 3-4 godziny na rowerach szosowych - ja oraz koleżanki z kadry: Małgosia Wojtyra, Eugenia Bujak, Edyta Jasińska i Natalia Rutkowska. W niemal pustynnym krajobrazie było ciepło i bardzo wietrznie, kiedy pokonywaliśmy kilometr za kilometrem. Druga część planu naszego zgrupowania polegała, by ćwiczyć jazdę drużynową. I to bardzo szybko.
– Na Fuerteventurze kiedy ustawiłyśmy kolarski pociąg na szosie, w tym pięcioosobowym składzie, nasza prędkość na dystansie 3 kilometrów dochodziła do 70 kilometrów na godzinę - objaśnia swój pobyt z dala od Polski Kasia Pawłowska. – Dziś, w sobotę, dzień przed wylotem do Mińska, na torze kolarskim w Pruszkowie zrobiłyśmy próbę w wyścigu drużynowym: Małgorzata Wojtyra, Eugenia Bujak i ja. Czas 3:30 min., który osiągnęłyśmy, nie może nas zadawalać. By być na podium w Mińsku, by zdobyć medal - trzeba będzie pojechać w granicach 3:20 min. lub lepiej.
Katarzyna Pawłowska wie, że wyścig drużynowy kobiet jest dyscypliną olimpijską, i że w Mińsku 21 lutego nasze panie pojadą na całego. W takim składzie, jaki wyznaczy trener Grzegorz Ratajczyk. Godną trójkę z dobrej czwórki: Małgorzata Wojtyra, Katarzyna Pawłowska, Eugenia Bujak i Edyta Jasińska.
Dzień później, 22 lutego, odbędzie się rywalizacja w kobiecym scratchu. – Jestem w bardzo dobrej dyspozycji, nic mi nie dolega - mówi Kasia Pawłowska. – Jadę do Mińska pozytywnie nastawiona. Znam ten tor, startowałam tu w Mistrzostwach Europy U23 w kolarstwie torowym w roku 2009. Scratch jest piękny, nieprzewidywalny, podobny do loterii. W Melbourne szczęście się do mnie uśmiechnęło, jak będzie w Mińsku - nie wiem?
Katarzyna Pawłowska, której karierę i sportowe sukcesy obserwuję od lat, od kwietnia 2012 roku stała się najważniejszą polską kolarką. Tytuł mistrzyni świata w scratchu w Melbourne był jej pierwszym wielkim sukcesem. Później w czerwcu zdobyła tytuł mistrzyni Polski w wyścigu ze startu wspólnego, co przełożyło się na olimpijską nominację. W deszczowym Londynie zajęła 11. miejsce w szosowej rywalizacji najlepszych kobiet globu. W torowych zawodach Pucharu Świata nie schodziła z podium.
– Startem w Mińsku kończę tegoroczne starty na torze. Od marca przesiadam się na rower szosowy i startować będę w barwach kanadyjskiej grupy zawodowej GSD Kallisto Specialized Team. Mam podpisany kontrakt do końca tego roku, na dobrych warunkach finansowych. W teamie oprócz mnie jest mistrzyni Meksyku, dwie utytułowane Niemki, większość to Kanadyjki. Starty na szosie zaczynam we Francji, marzy mi się kobiecy Tour de France.
– W Mińsku poza wyścigiem drużynowym i scratchem wystartuję także w omnium, czyli wieloboju (23/24 lutego) - uzupełnia swój plan startów na MŚ sympatyczna Wielkopolanka. – Do stolicy Białorusi przyjeżdżają wszyscy najlepsi torowcy świata - z Brytyjczykami na czele. Jadę dobrze przygotowana. Cieszy mnie fakt, że kolarstwo znalazło się w gronie polskich sportów strategicznych, tych dziewięciu najlepszych. Ten fakt daje oddech trenerom, nas - zawodników mobilizuje do pracy.
Katarzyna Pawłowska, dziewczyna z Przygodzic pod Ostrowem Wielkopolskim, ma 24 lata i wiele sukcesów za sobą. Jedzie do Mińska, na znany sobie tor, by bronić tytułu mistrzyni świata, i by później w roku 2013 sprawdzać się na szosie. Wierzę w jej talent, jej pracowitość, naturalną smykałkę do wygrywania. Cała przyszłość jest przed naszą wielkopolską Kasią, która w tym roku w plebiscycie czytelników dziennika "Polska - Głos Wielkopolski" na najlepszego sportowca regionu zajęła drugie miejsce.
Piotr Kurek
|