Jestes 42293195 gosciem na naszej stronie
Aktualizowano:
2024-09-02
Był nie tylko znakomitym trenerem
Mieczysław Żelaznowski nie żyje!
Jan Brzeźny, Mieczysław Żelaznowski i Ryszard Szurkowski. Bal dolnośląskich kolarzy. Styczeń 2017.
Fot. Piotr Kurek
Mieczysław Żelaznowski nie żyje. Zmarł wczoraj we Wrocławiu, gdzie mieszkał i gdzie przez kilka dekad był trenerem kolarstwa w tutejszym Dolmelu. Miał 87 łat.
Mieczysław Żelaznowski, trener Ryszarda Szurkowskiego i wielu innych znakomitych polskich kolarzy, ukończył w tym roku, 18 kwietnia, 87 lat. Mieszkał we Wrocławiu, gdzie wczoraj zmarł.
Na pytanie o to, ilu kolarzy przewinęło się przez jego trenerskie ręce, odpowiadał nieco filozoficznie: – Jestem ze wschodu i mój ojciec nauczył mi pewnej zasady: ciszej jesteś, dalej zajedziesz!
– Rozwijając tą myśl, nigdy się nie afiszowałem, nie pchałem na pierwsze strony gazet, nie zabiegałem o nadmierny rozgłos. Robiłem swoje. Byłem trenerem kolarzy Dolmelu Wrocław. Przez ponad trzydzieści lat, od 1962 do 1992 roku. Pod moim szkoleniowym parasolem przez ten czas zgromadziłem wielu, wielu pasjonatów rowerów. Sześćdziesięciu z nich to dobrzy, znakomici szosowcy - reprezentanci Polski. Uczestnicy mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich. I ich medaliści - mówił mi w roku 2018, tuż przed swymi 81. urodzinami.
Był trenerem Ryszarda Szurkowskiego, Jana Brzeźnego, Jana Faltyna, Henryka Charuckiego i wielu, wielu kolarzy. Dbał o to, by mieli rowery najwyższej jakości, zapewnione warunki do treningów i wyścigów. Był dla nich starszym kolegą, opiekunem, ojcem i wychowawcą.
Dolmel Wrocław to była kolarska potęga. Mieczysław Żelaznowski był głównym trenerem, mając obok siebie jeszcze siedmiu innych szkoleniowców. Na zgrupowaniach klubowych regularnie uczestniczyło trzydziestu kolarzy.
Zaczynał pracę szkoleniową w roku 1962, zakończył w 1992. Przez te wszystkie lata był wierny jednemu klubowi - Dolmelowi Wrocław. Był także w Radzie Trenerów Polskiego Związku Kolarskiego, obok Andrzeja Trochanowskiego, Józefa Tropaczyńskiego, Jerzego Pancka i Adama Gęszki.
Pamiętał swego pierwszego zawodnika. Był nim Tymoteusz Macyszyn, który mieszka teraz w Kanadzie. Ale pamiętał też dokładnie, jak w styczniu 1968 roku kolarzem Dolmelu został Ryszard Szurkowski. – Szybko okazał się najlepszy w przełajach: najpierw w klubie, następnie na Dolnym Śląsku (mistrzostwa okręgu w Strzelinie), by w kwietniu 1968 na czerwonym "Jaguarze" podczas Mistrzostw Polski w Prudniku sięgnąć po swój pierwszy krajowy championat.
– Rok później Ryszard Szurkowski debiutuje w Wyścigu Pokoju i zajmuje w nim drugie miejsce. Triumfuje wówczas indywidualnie Jean-Pierre Danguillaume. W 1970 kolarz z Wrocławia wygrywa w pięknym stylu rywalizację między trzema stolicami (Praga-Warszawa-Berlin), by w kolejnych latach jeszcze trzy razy powtórzyć ten sukces - wszystko dokładnie pamiętał Pan Mieciu.
Urodził się 18 kwietnia 1937 roku na wschodnich rubieżach II Rzeczypospolitej (Lwów). Jego ojciec (Jan Żelaznowski) był maszynistą kolejowym. Koniec II wojny światowej sprawił, że Polacy z tamtych stron zaczęli szukać dla siebie nowych możliwości i miejsc zamieszkania.
– Dziś, gdy oglądam się za siebie, gdy patrzę na swoje życie z perspektywy kilkudziesięciu lat, pamiętam dobrze ten powojenny czas. Ja i moja rodzina szukaliśmy dla siebie miejsca na Ziemiach Zachodnich. Znaleźli je w Bralinie, niedaleko Kępna. Najpierw był wyjazd do Krakowa, później do Kalisza, następnie do Zielonej Góry. Miałem wówczas osiem lat i własny pistolet. Takie to były czasy. Dalszy ciąg poszukiwań miejsca do osiedlenia to była jazda do Namysłowa oraz później do Kępna i Bralina.
Mieczysław Żelaznowski kończy tam szkołę podstawową w roku 1952 i jedzie do Wrocławia (na rowerze), by tam kontynuować naukę w Liceum Elektrycznym, mając rodzinnie oparcie w bratu ojca (Józefie Żelaznowskim - kolarzu) - mieszkającym w mieście nad Odrą. Rok później (1953) bierze udział po raz pierwszy w wyścigu kolarskim (dystans około 50 km) i zajmuje w nim drugie miejsce. To początek jego zawodniczej przygody z rowerami, cyklizmem.
Kończy szkołę średnią, znajduje pracę w Dolmelu Wrocław i jest kolarzem. Służbę wojskową odbywa w Legii Warszawa i WKS Odrze Brzeg (1958-1960). – W Brzegu był ładny tor kolarski o długości 500 metrów. Ścigaliśmy się na nim, gdzie udało mi się pokonać Józefa Grundmanna - znakomitego torowca. Często rywalizowali na szosie. W w latach 1959-1961 był członkiem szosowej kadry narodowej, obok Mieczysława Wilczewskiego, Franciszka Surmińskiego, Józefa Gawliczka, Jana Kudry i wielu innych znanych polskich kolarzy.
Ale było też i w Brzegu szkolenie wojskowe, w wyniku którego został zwiadowcą. – Przydało mi się to bardzo w pracy trenerskiej, gdy przez ponad trzydzieści lat jako kierowca samochodu przemierzałem Europę wzdłuż i wszerz. Przez lata przekulałem autem z kolarzami ponad 4 i pół miliona kilometrów.
– To był znakomity trener z legendarnym zeszytem - zgodnie twierdzili zawsze Ryszard Szurkowski i Henryk Charucki (triumfator Tour de Pologne 1979). – Jeśli ktoś miał charakter i chciał zostać kolarzem, a trafił pod jego skrzydła, to nie mógł lepiej trafić - podkreślali.
Piotr Kurek
Pogrzeb Mieczysława Żelaznowskiego odbędzie się w piątek 26 lipca 2024 we Wrocławiu.
Msza święta odbędzie się w Kościele Św. Maksymiliana Marii Kolbe we Wrocławiu, ulica Horbaczewskiego 20, o godz: 13:00 (2 km od zjazdu ,,Stadion” z obwodnicy autostradowej).
O godz: 15:20 nastąpi pochowanie ciała zmarłego na Komunalnym Cmentarzu Osobowickim we Wrocławiu, ul. Osobowicka 59. Kondukt żałobny ruszy o godz 15:20 spod głównej bramy wjazdowej cmentarza.