Maraton MTB "Kaczmarka" w Trzebani
ekstremalnie trudny przez deszcz
Michał Paluta na trasie maratonu MTB w Trzebani pod Lesznem.
Fot. FOTOMTB.pl
Michał Paluta (JBG2 Cryospace) był dziś głównym bohaterem ósmej edycji maratonu MTB spod znaku Grand Prix Kaczmarek Electric. Pochodzący ze Strzelec Krajeńskich zawodnik wygrał pewnie rywalizację elity mężczyzn, będąc lepszy od drugiego na mecie kolarza o 10 minut. Impreza odbywała się w skrajnie niekorzystnych warunkach pogodowych, po kilkunastu godzinach opadów deszczu i przy ciągle padającym deszczu.
– To był najtrudniejszy "Kaczmarek" - mówili zdecydowanie i z przekonaniem ci, którzy w tym prestiżowym cyklu startują od lat. – Zaczęło padać w sobotę około godziny siedemnastej - mówi Wojciech Mizuro, szef ekipy REAL 64-sto i współorganizator dzisiejszej imprezy. – Wczoraj przed wieczorem myślałem, że popada do wieczora, drogi i ścieżki zostaną utwardzone i w ten sposób warunki do szybkiej i bezpiecznej jazdy zostaną zapewnione - dodaje.
Natura chciała jednak inaczej. Padało wczoraj do północy, dziś całą noc i o poranku z nieba leciał deszcz. – Może do jedenastej ustanie - takie słowa nadziei i wzajemnego pocieszenia słyszało się dziś w okolicach biura zawodów. Nic z tego. Lało, gdy amatorzy i zawodnicy elity ruszali w drogę o jedenastej i następnych kilkunastu minutach. Lało i później, aż do godziny czternastej.
Niektórzy przyjechali do Trzebani ze swymi rowerami, zobaczyli błoto, kałuże oraz potworne bajora i postanowili wrócić do domu, nie zakładając numerów startowych na kierownice i strojów kolarskich na siebie. Dużo ludzi w ogóle zrezygnowało z przybycia w las pod Osieczną, mając wcześniej opłacony start.
To było wyzwanie dla twardzieli i to na każdym dystansie. Trasa Giga miała liczyć 69 km, trzy rundy po 23 kilometry, ale w obliczu zaistniałej sytuacji została skrócona o połowę ostatniego okrążenia. Gwiazdą zawodów okazał się Michał Paluta, który już dość wcześnie, bo po drugim kilometrze, oderwał się od rywali i samotnie zmierzał do mety. – Lubię taką samotną jazdę, własny rytm. Dziś musiałem mieć oko na nadmiar wody na trasie, na przeszkody, która ona kryła. Wygrałem, z czego się bardzo cieszę - mówił z wyraźnie odczuwalną radością.
Dwaj następni zawodnicy elity mężczyzn, Grzegorz Grabarek (TBM Systems) i Mariusz Gil (Euro Bike Team) zameldowali się na mecie 10 minut po Michale Palutcie. I tylko jeszcze jeden zawodnik z tej kategorii, Michał Gehrke (Rybczyński-Bikes Remmers Team), został sklasyfikowany. Poza czwórką elity męskiej, dystans Giga pokonało tylko jeszcze ośmiu amatorów: Adrian Ruliński, Kacper Fiszer, Piotr Jabłoński, Szymon Gularek, Krystian Michalak, Adam Nyk, Mariusz Chyła i Jan Zozuliński.
Dwunastu z Giga dojechało do końcowej kreski, na trasie Mega (46 km) - tylko dwudziestu sześciu. To był skrajnie wyczerpujący maraton, bodaj najtrudniejszy w 13-letniej historii "Kaczmarka". To była impreza, którą każdy startujący zapamięta na zawsze.
KIedy nastał czas nagradzania najlepszych, po godzinie 14.00, nad Trzebanią ustał deszcz i w bardziej znośnych warunkach pogodowych kończyła się ósma tegoroczna impreza maratonowa "Kaczmarka". Z dystansem Mini wadziło się 160 osób, ukończyło 136. Na trasie Młodzik (8 km) pojawiło się 18 młodzików, młodziczek, żaków i żaczek - wszyscy wykazali determinację i dojechali do mety.
– Spotykamy się za dwa tygodnie w Zielonej Górze - słyszało się dziś w Trzebani. – Mamy nadzieję, że pogoda będzie w pierwszą niedzielę września bardziej dla nas łaskawa - podkreślali.
Piotr Kurek
|