Niezwykle udana impreza w Górze

Start na dystansie Mega, 58 kilometrów.
Fot. Piotr Kurek
Władze Góry (miejskie i powiatowe) oraz niezwykli aktywni jej mieszkańcy zrzeszeni w społeczności DGR Racing Team mogą odczuwać satysfakcję po niedzielnej imprezie sportowo- rekreacyjnej. Maraton MTB o wdzięcznej nazwie "Sto lat pasji" przechodzi do historii jako niezwykle udana impreza. Pogoda dopisała, frekwencja była powyżej oczekiwań organizatorów, zaś poziom rywalizacji niezwykle wysoki.
Kiedy w końcu ubiegłego tygodnia zamykano zapisy internetowe, lista chętnych do jazdy liczyła 108 osób. W niedzielę w biurze zawodów panował od rana niezwykły ruch. Dopisało się ponad 50 chętnych. Ostatecznie na starcie stanęło 159 osób, nie licząc 25 dzieci do lat jedenastu, które miały oddzielne zawody rowerowe na zielonej murawie Stadionu Miejskiego.
Pogoda. W sobotę w Górze, podobnie jak w Wielkopolsce i na Dolnym Śląsku, przez kilka godzin padał deszcz. Prognozy na niedzielę nie były zbyt zachęcające. Ale ostatecznie niebo okazało swą łaskawość i zamiast kłopotów z nadmiarem wody przez prawie cały dzień słało na ziemię promienie słońca. Choć nad zalewem pasjonatom MTB dmuchał wiatr - prosto w twarz.
Maraton w Górze odbył się wczoraj po raz jedenasty. Organizatorzy, większość aktywnych fanów MTB, mają doświadczenie w wyznaczaniu tras. A ich wielkim atutem są urokliwe lasy. Na niedzielę przygotowali też dystans, 78 km, dla posiadaczy rowerów gravelowych.
Było ich ponad dwudziestu i jako pierwsi, o godzinie 11:00, ruszyli w drogę. Kilka minut wcześniej zostali uroczyście powitani przez miejscową władzę (Urszulę Szmydyńską - przewodniczącą Rady Powiatu Górowskiego oraz starostę Kazimierza Boguckiego). W tej grupie jechali młodzi ludzie oraz kilku zawodników w średnim wieku w strojach Walbet Team - obecnie najsilniejszej grupy szosowej amatorów w Polsce.
Rywalizacja na dystansie Mega (58 km) upłynęła pod znakiem dominacji dwóch kolarzy - Huberta Semczuka i Pawła Wasińskiego. Obaj są utytułowani, wszechstronni - ścigają się na szosie i po nierównościach. W niedzielę dyktowali szybkie tempo, zmieniali się na prowadzeniu i razem dojechali do końcowej kreski. Minimalnie lepszy był Semczuk, Wasiński był drugi i zadowolony. Trzecią pozycję open wywalczył Michał Siekierski. Tylko dwie panie zdecydowały się na pedałowanie na tym dystansie: to Julia Borowska ze Święciechowej, aktualna wicemistrzyni Polski w maratonie MTB amatorów, oraz Joanna Kowalczyk z KSR Wiara Lecha.
Michał Wilczewski (Kołownik Włoszakowice) od pewnego czasu wygrywa dość regularnie maratony MTB na krótkich dystansach (Mini). Tak też było i w Górze. Dość szybko odjechał rywalom, samotnie pędził do mety (średnia prędkość ponad 28 km na godzinę), by zameldować się na niej po 1 godzinie 12 minutach 43 sekundach. Drugiego Macieja Mogiłkę wyprzedził o ponad półtorej minuty. Trzeciego zawodnika, Łukasza Zielonego, entuzjastycznie witali koledzy z DGR Racing Teamu: to ich kolega. Rywalizację pań wygrała pochodząca z Góry Sylwia Tumiłowicz, sekundowali jej rodzice - Pani Ewa i Pan Janusz. Za nią na drugiej pozycji kończyła jazdę Aleksandra Minge.
Gravelowcy podzielili się na trasie na grupy, do mety mknęli jak szosowcy trzej zawodnicy. Wygrał Mateusz Kupczyk z Leszna przed utalentowanym Wiktorem Staniewskim z Gronówka. To młodzi ludzie, różnica między nimi wyniosła niecałą sekundę. Na słowa pochwały i uznania zasłużył Przemysław Papież (rocznik 1978), który przyjechał na metę cztery sekundy za nimi.
Dzieciaki do lat jedenastu miały swe zawody rowerowe na zielonej murawie Stadionu Miejskiego. Zwrócił uwagę na siebie zwycięzca najmłodszego wyścigu (do lat 4 - 2021 i młodsze): Marcel Górniak z Poznania. Wystartował jak z katapulty, szybko zyskał przewagę i pewnie wygrał. Podobnie jak on, sportową klasę pokazały jego siostry - Marysia (druga w młodziczkach), Maja Górniak (dzieci, 2014-2015) oraz Tata Michał Górniak, czwarty open na Mini i pierwszy w kategorii M3 - w roku 2016 mistrz Polski amatorów MTB z Gielniowa. To tam, gdzie żył, trenował i przygotowywał się do imprez Marek Galiński - najlepszy polski kolarz górski w historii.
Nagród było wiele. Losowano, losowano, losowano: worki ziemniaków, kapustę, akcesoria rowerowe, środki czyszczące, vouchery. Ale wszyscy czekali na najważniejszą - rower górski Giant wartości 4000,00 złotych, ufundowany przez Bartosza Samborskiego z Wroclawia, który na Psim Polu prowadzi duży salon rowerowy. Padł numer startowy 122 i nagroda trafiła w ręce fana MTB z Lipna - Mirosława Pleskota (M6), który na Mini zajął 66. miejsce i jechał na metę ze średnią prędkością 18,41 km/h.
Organizatorzy. Znam ich od lat. Przyjeżdżam tutaj, by z mikrofonem w ręku prowadzić imprezę. Z roku na rok starają się bardzo, mając wsparcie Pana Burmistrza i Pana Starosty. To bardzo aktywni ludzie. Niektórzy z nich również się wczoraj ścigali. Daniel Huzar (przedsiębiorca) był 15. open na Mega, Wojciech Jurewicz - 18. miejsce open na Mini.
Impreza w Górze zasłużyła na wysoką notę. Wczoraj była jej jedenasta edycja. Wzorowo przeprowadzona, bezpiecznie, z wieloma nagrodami. I cateringiem, którego znakiem firmowym są pierogi. Tak trzymać Moi Drodzy.