To było niezwykłe dla mnie sześć dni. W minioną niedzielę (15 lutego) o poranku poleciałem z kolarzami grupy Mróz Action Uniqa do Hiszpanii, by przez trzy dni przypatrywać się w Lloret de Mar ich przygotowaniom do sezonu 2009. Dziś w sobotę (21 lutego) o poranku spotkałem się w redakcji dziennika "Polska Głos Wielkopolski" z Marcinem Sapą - szosowym mistrzem Polski 2008 roku, od grudnia ubiegłego roku jednym z zawodników teamu Lampre - by przez ponad dwie godziny porozmawiać o jego sportowej przyszłości. I także dziś, już po południu, wsiadłem na rower, na swego niezawodnego od dwóch lat Wheelera Pro 59, by w zimowej scenerii pozmagać się z zimą i objechać na rowerze górskim dookoła zamarznięte Jezioro Strzeszyńskie.
Marcin Sapa ma 33 lata, skończył je 10 lutego, pięć dni po tym, jak ukończył na dobrym miejscu i z dobrymi recenzjami swój pierwszy wyścig w barwach Lampre - Tour of Qatar. Dziś na ulicy Grunwaldzkiej 19 w Poznaniu w siedzibie największego dziennika w regionie, "Polska Głos Wielkopolski" przez ponad dwie godziny rozmawiałem z mistrzem Polski 2008 o jego kolarskiej karierze, o jego nadziejach i szansach w zawodowym peletonie.
Marcin Sapa, szosowy mistrz Polski 2008 - zawodnik grupy Lampre, odwiedził dziś redakcję dziennika "Polska Głos Wielkopolski".
Grupa Lampre ma 24 kolarzy i na niedawnej prezentacji grupy w San Vicenzo Marcin Sapa, jako mistrz Polski, stanął do zdjęcia obok Allesandro Ballana - mistrza świata 2008 w kolarstwie szosowym.
Marcin Sapa od kilku dni jest w kraju, ale marzą mu się, po sukcesach 2008 roku, starty w największych wyścigach świata. Mistrz Polski będzie przebywał w domu kilka dni, by później udać sie na szwajcarskie wyścigi w okolicach Lugano. Następnie weźmie udział w wyścigu Tirreno - Adriatico, a później ma w planach klasyki w Belgii i Francji, ze sławnym Paryż - Roubaix na czele.
Jeśli wszystko dobrze się powiedzie, to... niech będzie naszą kolarską tajemnicą, że kolarz urodzony w Koninie miałby szanse na coś największego, na lipcową imprezę, o której marzą tysiące młodych i także doświadczonych, jak Lance Armstrong, cyklistów.
Muszę wyznać, że dziś na Grunwaldzkiej 19, w Domu Prasy, starannie przepytywałem Marcina Sapę, Wielkopolanina, na kolarskie tematy: kiedy jednak w redakcyjnych oknach w pełni zaświeciło słońce, w pełni zrozumiałem, że dla jednego z trzech naszych zawodników jeżdżących w grupach Pro Tour (pozostali to Sylwester Szmyt i Maciej Bodnar - obaj Liquigas) nadszedł czas treningu.
Marcin Sapa chce przysporzyć swymi sukcesami chwały grupie kolarskiej Lampre.
Marcin Sapa od 4 lat mieszka w Poznaniu, na Jeżycach - najbardziej literacko opisanej dzielnicy Grodu Przemysła przez Małgorzatę Musierowicz. Dziś, po naszej rozmowie, siadł na szosowy rower i pokonał 120 km w pięknych okolicach Poznania: Puszczykowo, Mosina, Dymaczewo, Stęszew z powrotem na zapoznane przez niego Jeżyce. Tak będzie przez jeszcze kilka dni, z tymi treningami, później Marcin Sapa wraca do Włoch - do kolegów z Lampre, Alessandro Ballana i Damiano Cunego, mistrza i wicemistrza świata 2008 w kolarstwie szosowym.
***
W niedzielę na poznańskim lotnisku Ławica spotkałem ośmiu kolarzy grupy Mróz: Jacek Morajko, Mateusz Taciak, Mateusz Mróz, Piotr Osiński, Wojciech Dybel, Błażej Janiaczyk, Paweł Cieślik i Mariusz Witecki ścigają się od wielu lat i w tym roku jako team chcą walczyć o miano najlepszej grupy kolarskiej w naszym kraju.
Poleciałem z nimi do Hiszpanii, Lloret de Mar, gdzie przez dwa tygodnie będą przygotowywać się do sezonu 2009. Wszyscy oni, od najstarszego Mateusza Mroza (1980) po najmłodszego Pawła Cieślika (1986), obaj z Wielkopolski, marzą o sukcesach w kolarskich zmaganiach w tym roku. W kraju, jak również poza Polską.
Autor Wielkopolskiego Rowerowania, ośmiu kolarzy grupy Mróz Action Uniqa i ich dyrektor sportowy Piotr Kosmala.
Fot. Łukasz Dudała
Grupa Mróz Action Uniqa, bo taka jest jej pełna nazwa, przygotowuje się solidnie do tegorocznego sezonu, zaledwie 37 km od Girony, miasta pełnego tajemnic historii, gdzie Amerykanin Lance Armstrong, siedmiokrotny zwycięzca Tour de France, trenował zawzięcie, by odnosić życiowe sukcesy.
Myślę, że kolarze Mroza w tym roku zawalczą, powalczą, udowodnią kibicom cyklizmu i sponsorom, że są na dobrej drodze do sukcesów, które kilka lat temu były udziałem Piotra Wadeckiego i jego znakomitych kolegów.
***
Kocham jazdę na rowerze, także zimą. I kiedy dziś około 11.30 zaświeciło słońce w redakcyjnych oknach na ulicy Grunwaldzkiej 19, Dom Prasy, zrozumiałem jak Marcin Sapa, że to także czas dla mnie...
Na zimową jazdę na najpiękniejszej ścieżce rowerowej Poznania: prowadzącej znad Rusałki do Strzeszynka. Przysypana śniegiem droga zmuszała do rozważnej jazdy i zachowaia ostrożności, kiedy wyprzedza się lub mija innych cyklistów.
Jazda po Jeziorze Strzeszyńskim może być przeżyciem.
Fot. Robert Kramski
Kiedy dojechałem do Strzeszynka, zobaczyłem wielu ludzi na lodowej tafli Jeziora Strzeszyńskiego. Po rozmowie z doświadczonym wędkarzem wiedziałem aż nadto dobrze, że lód ma grubość około 50 centymetrów.
To był impuls, by zdecydować się na coś niezwykłego. Jeśli ludzie decydują się na coś ekstraordynaryjnego, to i ja - kochający do bólu jazdę na rowerze w zimie, do minus 10 stopni Celsjusza - podejmę trud i wysiłek, który zapewne nikomu wcześniej nie wpadł do głowy.
Objadę zimą Jezioro Strzeszyńskie dookoła, w odległości 10-15 metrów od brzegu. Zasypane śniegiem. Rozpocząłem jazdę o 14.23, by po dwudziestu minutach później stwierdzić, że pokonałem dokładnie 3229 metrów.
Jazda po śniegu i zamarzniętym jeziorze może być niezłym wyzwaniem.
Fot. Daniel Zasina
Największym jednak dlań zaskoczeniem było to, że po drodze widziałem, że ten mój wysiłek i trud zauważyli miłośnicy fotografii: panowie Robert Kramski i Daniel Zasina. Wyjęli swe aparaty, pociągnęli za spusty i tak, bez uzgodnień i spontanicznie - została utrwalona moja lutowa jazda po lodzie i śniegu na Jeziorze Strzeszyńskim.
Panom Robertowi i Danielowi ślicznie dziękuję, wierząc w to, że są fanami Jeziora Strzeszyńskiego, za bezinteresowany trud dojrzenia cyklisty w surowej zimowej scenerii, wyciągnięcia aparatu i nacisnięcia migawki, by utrwalić cyfrowo postać cyklisty, który postanowił zmierzyć się, sam dla siebie, z nowym wyzwaniem.
***
Sześć dni jednego tygodnia. Dziękuję mistrzowi Polski Marcinowi Sapie za interesującą rozmowę o kolarstwie, dziękuję kolarzom grupy Mróz Action Uniqa za trzy dni wspólnie spędzone w Lloret de Mar, dziękuję wreszcie fanom fotografii Robertowi Kramskiemu i Danielowi Zasinie za dojrzenie autora Wielkopolskiego Rowerowania podczas zimowej jazdy po lodzie i śniegu Jeziora Strzeszyńskiego.
|