80 kilometrów na rowerze
Jezioro Góreckie - najpiękniejsze w Wielkopolsce. 27 marca 2016.
Fot. Piotr Kurek
To była niedziela, podczas której nie siedziałem za świątecznym stołem. Słońce, kilkanaście stopni Celsjusza i ten nieuchwytny duch wiosny sprawił, że siadłem na rower. W samo południe, godzinę po wielkanocnym śniadaniu.
Zuzanna Madaj, Małgorzata Zellner i Piotr Pawlak. Na rozstaju dróg w Luboniu.
Fot. Piotr Kurek
Z os. Kosmonautów w stronę Cytadeli i dalej w ulicę Garbary, by na godzinę 13 zjawić się u Piotra Miśkiewicza w Puszczykowie. Kto nie zna Pana Piotra? Producenta strojów kolarskich, zapalonego rowerzysty i znawcy terenów Wielkopolskiego Parku Narodowego. Wczoraj umówiliśmy się na kolejny objazd przepięknych terenów leśnych między jeziorami Jarosławieckim i Góreckim.
Szybko jadę Garbarami, ścieżką wzdłuż Drogi Dębińskiej. Przy wyjeździe z Poznania mijają mnie, jak Michał Kwiatkowski i Peter Sagan swych rywali, ludzie z najbardziej utytułowanego teamu MTB w maratonach rowerowych Czesława Langa, czyli teamu Euro Bike Kaczmarek Electric.
Piotr Miśkiewicz zna WPN jak mało kto. Jezioro Góreckie (jego kraniec), 27 marca 2016.
Fot. Piotr Kurek
Jest ich troje: Małgorzata Zellner, Zuzanna Madaj i Piotr Pawlak - szef tej drużyny, która w minionych latach aż pięć razy triumfowała drużynowo w maratonach MTB Czesława Langa i Skandii. – Piękna pogoda, zagaduję do Piotra Pawlaka. – Taka, jak w Lloret de Mar - odpowiada lider ekipy "Eurobajków".
Silna grupa, ponad 20 osób, od 6 do 20 marca trenowała w Hiszpanii, pod Barceloną. Pogoda im sprzyjała, przejechali dużo kilometrów, zobaczymy ich wkrótce w Dolsku i w Warszawie - na maratonach MTB.
W Luboniu nasze drogi się rozchodzą. Oni jadą według własnego planu treningowego, ja w stronę Piotra Miśkiewicza. Kiedy docieram do Puszczykowa, ul. Wrzosowa 11, czekają już gotowi do przejeżdżki po Wielkopolskim Parku Narodowym Piotr Miśkiewicz, Bogdan Malke (były kolarz szosowy), Waldemar Nowacki i Janusz Węcławiak.
Rowerzyści i rozłożyste drzewo nad Jeziorem Góreckim (70 metrów w skrajni).
Fot. Piotr Kurek
Co tu dużo mówić, Piotr Miśkiewicz wiódł nas dziś dwie godziny po leśnych i polnych ścieżkach i drogach WPN-u. Zna je na wylot, potrafi nimi poprowadzić nawet kiedy spadnie kopny śnieg. Przejechaliśmy razem 33 kilometry, mijając po drodze innych fanów rowerów i dużo spacerowiczów.
Ta dzisiejsza niedziela to dowód, że ludzie oddalają się od stołu, od świątecznego obżarstwa i pragną z bliskimi lub sami spędzić czas gdzieś na łonie natury. Wielkopolski Park Narodowy urzeka swą urodą cały rok, dziś też słońce dodawało mu uroku.
Bogdan Malke (od lewej), Piotr Kurek, Piotr Miśkiewicz, Waldemar Nowacki i Janusz Węcławiak.
Fot. Krystian Poznański
Przekułałem dziś ponad 80 kilometrów, powrót jeszcze z Puszczykowa do Poznania - to 22 km, pięć godzin spędziłem na siodełku. Tu i tam robiliśmy sobie zdjęcia, dotleniliśmy się maksymalnie.
Jazdy z Piotrem Miśkiewiczem to już wieloletnia tradycja. W listopadzie zapalamy znicze na grobie powstanców z roku 1848, zimą też pedałujemy nad jeziorami Jarosławieckim i Góreckim, nad którymi dziś fałowały ludzkie tłumy. Spragnione ciszy, spokoju, słońca, oczekiwanej wiosny.
Piotr Kurek
|