Dałem dziś niezłego czadu
Druga setka na rowerze w tym roku
Dałem dziś (14 czerwca 2025) niezłego czadu na rowerze. Pokonałem dystans 112 kilometrów. Zajęło mi to kilka godzin, podczas których podziwiałem piękną zieleń oraz podpoznańskie miejscowości: Puszczykowo, Mosinę, Sowiniec, Krajkowo. Przerwę na posiłek i krótką regenerację zrobiłem w Jaszkowie, niedaleko Śremu.
Wracałem do Poznania z Jaszkowa przez Brodnicę, wsie Iłówiec, Pecna, Bieczyny, Bolesławiec, Będlewo, Łódź, Trzebaw, Wielkopolski Park Narodowy, Wiry, Luboń.
Ponad połowa dystansu to była jazda po leśnych duktach i ścieżkach. Między Krajkowem z Jaszkowem męczyła mnie jazda w sypkim piachu. Ale, by być w zgodzie z faktami, na tej urokliwej autostradzie dla rowerów (znakowana trasa) tu i ówdzie pokonywałem olbrzymie bajora na całą szerokość drogi.
Autor tekstu nad Wartą w Jaszkowie.
Fot. Damian Śremski
W Jaszkowie zjadłem dobry obiad i zobaczyłem zmiany. Pałac w remoncie, jest nowy właściciel i infrastruktura dla entuzjastów jeździectwa jaśnieje nowością. Przez chwilę obserwowałem zawody hippiczne i panie w akcji w skokach nad przeszkodami.
Czerwiec, a więc na całej trasie od Sowińca do Jaszkowa upajałem się zapachem lip. Było ciepło, ponad 30 stopni Celsjusza. Piłem wodę, wodę, kompot i napoje. Dużo tego dziś pobrałem.
Piękna droga leśna w okolicach Jaszkowa.
Fot. Piotr Kurek
Po drodze miałem kilka sympatycznych spotkań, jak choćby w Łodzi (jest taka wieś pod Stęszewem), na ostatnich kilometrach towarzyszył mi Pan Michał - wielki entuzjasta jazdy na rowerze. Prawie mój sąsiad, też z Winograd.
112 kilometrów pokonane w dobrym tempie. Samotnie, bez presji, w dobrym zdrowiu. Prawie się nie zmęczyłem, gdyż energię czerpałem, jak zawsze, z niepowtarzalnego piękna krajobrazu pod Poznaniem. Mamy takie Dobro na wyciągnięcie dłoni.