Belg Jurgen Roelandts (Silence Lotto) wygrał piąty etap Tour de Pologne z metą w Rzeszowie. Tym razem nie było finiszu z peletonu, bo od grupy oderwało się dwunastu zawodników. Zaraz za mistrzem Belgii linię mety przejechali Jose Rojas (Caisse D’Epargne), który został liderem wyścigu oraz Steven De Jongh (Quick Step).

Piątego etapu nie udało się rozegrać tak, jak go zaplanowano. W czasie jazdy podjęto decyzję o skróceniu go o 12 kilometrów, czyli dwie rundy w Rzeszowie. Uznano, że ściganie się na rundach przy śliskiej nawierzchni jest zbyt niebezpieczne. Start do etapu w Nałęczowie poprzedziło zresztą spotkanie dyrektora Tour de Pologne Czesława Langa z dyrektorami sportowymi wszystkich ekip. Było to związane z protestem zawodników na czwartym etapie, kiedy nie dojechali oni do mety.

Zgodnie z tradycją wyścigu zaraz po starcie zaczęły się ucieczki. W najpoważniejszym ataku wzięło udział pięciu zawodników – Marco Bandiera (Lampre), Perrig Quemeneur (Bouygues Telecom), Marcin Sapa (Polska-BGŻ), Aleksander Pliuszyn (AG2R) i Denis Flahaut (Scott – Amercian Beef). Ci zawodnicy rozgrywali między sobą wszystkie premie na trasie, a doścignięci zostali przy wjeździe do Rzeszowa.

Na ostatnich kilometrach nie było jednak spokoju w peletonie. Co chwilę któryś z kolarzy próbował odskoczyć od grupy – jednak bez większego powodzenia. W końcu od grupy oderwało się dwunastu zawodników, którzy rozegrali między sobą finisz.

- Nie jestem najlepszym sprinterem, dlatego musiałem załapać się do tej niewielkiej ucieczki – powiedział na mecie zwycięzca etapu Jurgen Roelandts. – Bardzo się cieszę z tego zwycięstwa, bo po dziwnym etapie w Lublinie, kiedy nie dojechaliśmy do mety, większość zawodników chciała na serio rywalizować. Na pewno nie wszyscy kolarzy byli zadowoleni z tego, co stało się na mecie poprzedniego etapu.

Jutro odbędzie się górski etap Tour de Pologne o długości 202 km na trasie - Krynica Zdrój-Zakopane. Według wielu ekspertów tam może się rozstrzygnąć kwestia zwycięstwa w klasyfikacji generalnej.