Z Dariuszem Batkiem rozmawia Piotr Kurek
Dariusz Batek w imponujący sposób wygrał także podwójnie punktowany maraton MTB Pucharu Polski. Obiszów, 2 września 2012.
– Wygrał Pan cykl Skandia Maraton Lang Team 2012, najbardziej prestiżowy i medialny spośród wszystkich maratonów na rowerach górskich w Polsce. Jak odbiera Pan ten sukces?
– Myślę, że zrobiłem kawał dobrej roboty w tym roku. Pięć zawodów Pucharu Polski wygranych z rzędu a do tego, niejako "po drodze", Mistrzostwa Polski w Maratonie MTB - to pewnego rodzaju rekord. Jestem bardzo zadowolony ze swojej dyspozycji na wszystkich wyścigach. Na wszystkich edycjach prezentowałem się z dobrej strony.
– Sezon MTB 2012 powoli się kończy. Gdzie zamierza Pan jeszcze w tym roku wystartować?
– W tym roku planuje jeszcze start w wyścigu kończącym cykl Pro Ligi na szosie w Sokółce i tymi zawodami, w najbliższą sobotę, zakończę swój sezon.
– Dariusz Batek, kolarz, reprezentant Polski. Ile lat już trwa Pana sportowa kariera i w jakim wieku ją Pan zaczynał?
– Pierwszy zawodowy kontrakt podpisałem w 2005 roku z grupą LOTTO prowadzoną przez Andrzeja Piątka. Natomiast moja przygoda z rowerem zaczęła się w 1996 roku, kiedy to jako 10-latek wygrałem cykl imprez o Mistrzostwo Oświęcimia w kolarstwie górskim. Od tamtego czasu regularnie startuję w zawodach..
– Jaki sukces uznaje Pan za swoje największe osiągnięcie?
– Bez wątpienia za swój największy sukces uznaję moją rodzinę. Córka Zosia i żona Monika są moim największym osiągnięciem. Jeśli chodzi o sukces sportowy, to na pewno jest to tytuł wicemistrza świata z 2007 roku w MTB w Szkocji jeździe drużynowej. Polska ekipa jechała w składzie Marcin Karczyński, Maja Włoszczowka, Piotr Brzózka i ja.
– Czy w Pana karierze był jakiś dramatyczny moment, a jeśli tak, to gdzie i kiedy?
Najtrudniejszy moment w mojej karierze miał miejsce 15 października 2010 roku, kiedy to w wypadku samochodowym zginął mój trener, przyjaciel a przede wszystkim Tata. Straciłem wtedy największe oparcie i skarbnicę wiedzy, jeśli chodzi o kolarstwo. Na szczęście z pomocą rodziny udało mi się pozbierać i kontynuować samemu to, co kiedyś zacząłem razem z Tatą.
– Najpiękniejsze miejsce, Pana zdaniem, do ścigania się na rowerze górskim w Polsce i na świecie?
– W Polsce, moim zdaniem, najlepszą trasą do ścigania się jest trasa w Szczawnie-Zdroju, chociaż już od dłuższego czasu nie brałem udziału w zawodach organizowanych w tym mieście. Jeśli chodzi o świat, to mam słabość do trasy w belgijskim Houfalize.
– Startuje Pan na rowerze 29-calowym. Od kiedy i dlaczego przesiadł się Pan z mniejszych kół na większe?
– Na takim rowerze, 29-calowym marki Scott, ścigam się od maja tego roku. Był to dla mnie pewnego rodzaju test i okazało się, że bardzo trafiony. Jeśli chodzi o moje odczucia - to są fantastyczne. Komfort jazdy jest dużo większy.
– Kiedy po raz pierwszy założył Pan koszulkę reprezentanta Polski?
– W 2004 roku jako junior na Mistrzostwach Europy MTB rozgrywanych w Książu. Od tamtego czasu regularnie zakładałem koszulkę w biało-czerwone barwy.
– Kwidzyn 2012, finał maratonów Skandii i Czesława Langa, miał niesamowite zakończenie. Magdalena Sadłecka triumfuje w klasyfikacji generalnej na dystansie Grand Fondo wśród kobiet elity w Pucharze Polski, natomiast Pan na tym samym dystansie wśród mężczyzn. Jest dublet dla klubu CCC z Polkowic.
– Zależało mi bardzo na zwycięstwie w klasyfikacji generalnej, ale też na wygraniu ostatniej edycji Pucharu Polski i potwierdzenie, że tytuł Mistrza Polski wywalczony 6 dni wcześniej w Dąbrowie Górniczej nie był przypadkiem.
– Jest Pan zawodnikiem CCC Polsat Polkowice, w barwach którego jeżdżą najlepsi kolarze szosowi w Polsce z Markiem Rutkiewiczem na czele. Pan startuje w wyścigach XC, w maratonach MTB i także na szosie. Czy ta kolarska uniwersalność Panu pomaga?
– Jestem chyba najbardziej uniwersalnym zawodnikiem polskiego peletonu. Znakomicie czuje się na szosie, w maratonach MTB, jak i wyścigach XC. Myślę, że jest to moja największa zaleta. |