Z Czesławem Langiem rozmawia Piotr Kurek
Czesław Lang od ponad dwudziestu lat organizuje wyścigi kolarskie na najwyższym poziomie. Na zdjęciu - Czesław Lang w Miami na Florydzie. Rok 2015
Fot. archiwum Czesława Langa
– Minęło już trochę czasu od zakończenia 72. Tour de Pologne. Jak z perspektywy prawie czterech miesięcy oceniasz nas narodowy wyścig kolarski? - sportowo, organizacyjnie, medialnie.
– Udało nam się zrealizować te wszystkie cele, które sobie stawiamy przy jego organizacji. A więc przyjechali najlepsi kolarze z całego świata, były wielkie emocje sportowe - szczególnie wówczas, gdy kolarze ścigali się w górach wokół Zakopanego i Bukowiny Tatrzańskiej. To także wielka promocja Polski, gdyż transmisje telewizyjne docierały do 120 państw na całym świecie. Widzowie na wszystkich kontynentach mieli okazję śledzić zmagania szosowców i podziwiać nasz kraj.
– Masz już pomysł na przyszłoroczny 73. Tour de Pologne, czy za wcześnie na ujawnianie szczegółów?
– Ekipa Lang Teamu bardzo intensywnie już pracuje nad organizacją przyszłorocznego Tour de Pologne. Chcę, by był to wyścig równie ciekawy, jak tegoroczny. Planujemy start w Warszawie, meta będzie w Krakowie. Wyścig się odbędzie od 12 do 18 lipca 2016. Termin jego przeprowadzenia jest bardzo dobry, gdyż nie koliduje ani z Mistrzostwami Europy w Piłce Nożnej, ani też z Igrzyskami Olimpjjskimi w Brazylii, ani też ze Światowymi Dniami Młodzieży w Krakowie. Przedostatni etap tradycyjnie odbędzie się w Bukowinie Tatrzańskiej, z przedpołudniową rywalizacją amatorów.
– Widząc sukcesy polskich kolarek szosowych, jak choćby Kasi Niewiadomej, zgłosiłeś chęć zorganizowania Tour de Pologne dla kobiet. Czy ten pomysł ma szanse realizacji w sezonie 2016?
– Ma szanse realizacji. Po raz pierwszy kobiety będą miały swój wyścig, swój Tour de Pologne. Wszystko jest na dobrej drodze, choć musieliśmy zmodyfikować swe pierwotne plany. Chcieliśmy, by panie ścigały się na północy kraju, ale ostatecznie ich rywalizacja odbędzie się na południu Polski. Przystąpią one do wyścigu w ostatnim dniu rywalizacji mężczyzn, czyli 18 lipca w Krakowie. Tego dnia kobiety pojadą drużynowo na czas, po nich panowie indywidualnie na czas. Będzie to dzień wielkiego święta kolarskiego.
– Sukcesy Michała Kwiatkowskiego, Rafała Majki, Macieja Paterskiego w sezonie 2015 utrwalają dobrą opinię na świecie o polskim kolarstwie. Czy pomaga to Tobie w organizacji imprez w kraju? Czy mogłoby być lepiej?
– Mogłoby być lepiej. Są miasta w Polsce, które współpracują z nami od lat, i które na tym zyskują. Liczę na to, że pojawią się nowe, które poprzez Tour de Pologne będą chciały się promować. Kolarstwo jako dyscyplina sportowa zyskuje na popularności, przybywa nowych fanów i w tej sytuacji wkrótce będzie czymś naturalnym, że kolejne duże miasta będę zabiegały o to, by gościć naszych mistrzów szosy i najlepszych kolarzy świata. Polscy kolarze zdobyli w tym roku aż trzydzieści medali na imprezach rangi mistrzostw świata i Europy. To świadczy o sile tej dyscypliny sportu, jej atrakcyjności dla młodego pokolenia, które chce się ścigać i godnie reprezentować Polskę.
– Czy w swoich planach widzisz Poznań jako miejsce, gdzie mogliby finiszować kolarze startujący w Tour de Pologne?
– To jest moje marzenie od lat, by najlepsi szosowcy świata finiszowali na ulicach Poznania podczas Tour de Pologne. Tak jak w latach 2006 i 2007, gdy tysiące ludzi przyszło w okolice Jeziora Maltańskiego, gdzie zwycięsko dojeżdżali do mety Włosi Daniele Bennati i Danilo Napolitano. Zamierzam się wybrać do Poznania na wyścig szosowy w ramach czwartków kolarskich, by osobiście pociągnąć peleton za sobą. Jestem w dobrej formie i postaram się mocno zaciągnąć...
– Organizujesz imprezy kolarskie, spotykasz się z ludźmi, którzy to robią w innych miejscach na świecie. Rozmawiacie z sobą, także i o tym, co należy zrobić, by uatrakcyjnić kolarstwo i uczynić je bardziej bezpiecznym?
– Reforma kolarstwa trwa na poziomie światowym, ale na jej kształt wpływają rozmaite interesy narodowe. Niedawno byłem na spotkaniu organizatorów wyścigów kolarskich w Hamburgu, w przyszłym tygodniu jest kolejne - tym razem w Barcelonie. Spotykamy się, dyskutujemy, myślimy o zmianach, które umacniają kolarstwo.
– 3 października 2015 w Kwidzynie zakończył się tegoroczny cykl Skandia Maraton Lang Team. To już dziewięć lat tej niezwykle prestiżowej i medialnej imprezy sportowej dla zawodowców i amatorów. Rok 2016 będzie czasem jubileuszu. Jak się zapowiada?
– Będzie to rok godny jubileuszu. Przygotowaliśmy piękne trasy dla ludzi, którzy kochają jazdę na rowerze. Dbamy o organizacyjny poziom imprezy, o bezpieczeństwo maratończyków MTB. Przez te dziewięć lat powstała społeczność, która nadaje atmosferę i barwie naszej imprezie, rozrasta się ona z każdymi kolejnymi zawodami. W sezonie 2016 wprowadzamy na dystansie Mini nową kategorię wiekową: M7+. To ukłon w stronę kobiet i mężczyzn, którzy ukończyli 70 lat, i którzy nadal chcą rywalizować w naszych maratonach.
– Organizujesz wyścigi i sam w nich startujesz, jak choćby w Tour de Pologne Amatorów. W tym roku trasę wokół Bukowiny Tatrzańskiej pokonałeś w 1 godzinę sześć minut 55 sekund. To dobry czas i zarazem swoisty wzorzec dla wielu amatorów, którzy porównują się do Ciebie. Słyszę jak mówią; byłem gorszy od Czesława o siedem minut, byłem gorszy o dwanaście minut. Jesteś dla wielu, szczególnie panów masters, kolarskim punktem odniesienia. Powiedz zatem, jak trenujesz i jak się odżywiasz?
– Doszedłem kilka lat temu do przekonania, że muszę zmienić nawyki żywieniowe. Zmieniłem dietę, przeszedłem na weganizm. Odżywiam się bardzo zdrowo. Jedzenie nie może być tłuste, zbyt ciężkie. Piję dużo soków, jem sporo owoców i warzyw. Warto ograniczyć spożywanie mięs czerwonych, trzeba sięgać po ryby - na przykład sandacza. Można sięgnąć po białe mięso - królicze. Wskazane są potrawy z jajek, produktów mlecznych, rozmaite makarony i kasze. Taka dieta daje mi dobre samopoczucie i więcej energii. I jakby naturalnie zachęca do uprawiania sportu. Jeśli chodzi o treningi, w ubiegłym roku siadałem na rower z doskoku. W tym roku poprawiłem ich regularność, podobnie ma być w roku 2016. Ważna jest systematyczność, także regeneracja organizmu po treningu. Czym człowiek starszy, tym czas na odpoczynek jest bardziej potrzebny. Można zadbać o masaż.
– Byłeś ostatnio w Stanach Zjednoczonych. Jaki był cel tego pobytu?
– Pojechałem do USA, by podjąć studia językowe na jednym z tutejszych uniwersytetów. Przez kilka tygodni uczyłem się języka angielskiego w wymiarze czterech godzin dziennie. Po zajęciach siadałem na rower i przejeżdżałem około 100 kilometrów jednego dnia. W sumie przejechałem na rowerze szosowym w ciągu 25 dni aż 2600 kilometrów. Stosując w Miami na Florydzie, gdzie mieszkałem w tym czasie, dietę wegańską - trenowałem jak kolarz zawodowy. I to w tej części Stanów Zjednoczonych, gdzie temperatura każdego dnia osyclowała w granicach 30 stopni Celsjusza. Mój organizm dobrze zdał ten egzamin, tym bardziej, że jeździłem z młodymi sportowcami: kolarzami szosowymi i górskimi, triathlonistami. Czułem się fantastycznie w USA, prawie jak zawodnik. Ale był to też dla mnie do pewnego stopnia pobyt sentymentalny, gdyż jako kolarz ścigałem się tutaj wiele razy - między innymi w San Francisco, Sacramento i Las Vegas. Pamiętny dla mnie jest udział w szosowych Mistrzostwach Świata w roku 1986 w Colorado Springs, gdzie mój przyjaciel Włoch Moreno Argentin zdobył tęczową koszulkę, ja zaś zająłem czternaste miejsce. W tym jego złotym medalu jest cząstka mej pracy, jaką wówczas wykonałem na ostatnich czterech kilometrach.
– W tym roku Lang Team współorganizował Szosowe Mistrzostwa Polski w Sobótce. Czy w przyszłym roku również zamierzasz uczestniczyć w tym przedsięwzięciu?
– Tak. Rozmawiamy z kilkoma miastami na Dolnym Śląsku, by jeszcze z większym rozmachem przeprowadzić krajowy championat na szosie. Także i o tym, by była jeszcze lepsza relacja telewizyjna. Mam nadzieję, że wszystko się dobrze ułoży.
– W maju tego roku ukończyłeś 60 lat. Masz wiele obowiązków na głowie: z jednej strony organizacja Tour de Pologne, z drugiej - przeprowadzenie po raz pierwszy Tour de Pologne dla kobiet, po trzecie - organizacja maratonów MTB Skandii i Czesława Langa, po czwarte - cykl wyścigów szosowych dla amatorów pod szyldem Tauronu, po piąte - atrakcyjny dla najmłodszych cykl Nutella Tour de Pologne. Nie brakuje ci obowiązków, czy wszystkie już wymieniłem?
– Jest jeszcze coś nowego, o czym ludzie nie wiedzą. To Eko-Folwark, przedsięwzięcie autorstwa mojej żony Elżbiety Lang i moje. W Barnowie, gdzie mieszkam, otworzyliśmy niedawno podwoje dla tych wszystkich, którzy chcą poznać dobrodziejstwo i siłę dobrego, naturalnego odżywiania się, oczyszczenia swego organizmu ze złych złogów. To jest początek, w przyszłym roku zamierzamy nadać tej działalności większy rozmach. Jest to, już w tej chwili, oferta adresowana do sportowców, jak i wszystkich ludzi, którzy - tak jak ja - zamierzają zdrowo się odżywiać, zadbać o siebie, postawić swój organizm do nowych zadań z nową energią. Zapraszam do Barnowa! Eko-Folwark istnieje (także w internecie), tętni życiem, ma swych pierwszych zadowolonych klientów.
|