Chichot losu
Aleksander Dzięciołowski pisze o polskim MTB
Andrzej Piątek, Aleksander Dzięciołowski i Dariusz Miłek. Łąck, 22 października 2010.
To co działo się w polskim kolarstwie przez ostatnie półtora roku jest nieprawdopodobne. Pokazuje, że nie gigantyczne długi, ale ludzie są największym problemem tego sportu. Przerażające jest to, że historia, którą opisuję to nie science fiction.
Lipiec roku 2011 pamiętam jak dziś. Pamiętam jak Andrzej Piątek trafił do sportowego piekła. Z dnia na dzień został pozbawiony posady trenera kadry narodowej. Z dnia na dzień został wyrzucony z Polskiego Związku Kolarskiego i z grupy zawodowej, której był dyrektorem sportowym. Pamiętam jak jego podwładni świętowali sukces. Jak pieczołowicie, z triumfalnym uśmiechem na ustach zdrapywali jego nazwisko z samochodów klubowych, a auto przejęte w spadku przez nowego managera, nazwali skalpem Piątka… Bo oto wreszcie miały nadejść dla nich piękne dni. Wreszcie pozbyli się czepiającego się tyrana. Wreszcie zostali w gronie najbliższych przyjaciół.
Wreszcie, czyli niespełna rok po tym jak Maja Włoszczowska została mistrzynią świata. Wreszcie, czyli niespełna dwa lata po tym jak Włoszczowska została wicemistrzynią olimpijską. Wreszcie, czyli po 11 latach w trakcie, których kolarze Piątka zdobyli 34 medale najważniejszych światowych imprez. Po 11 latach w czasie, których Piątek tworzył grupę - ewenement na skalę światową. Kolarze chowali się w warunkach cieplarnianych. Nie martwili się o pieniądze, jedzenie, spanie, pranie, odnowę biologiczną, przeloty. Wszystko było podane na tacy do łóżka. Łącznie z tym, że każda z zawodniczek jeździła służbowym Mercedesem (nie musząc płacić za paliwo).
Idylla? Nie dla Mai Włoszczowskiej. Ją Piątek uwierał. Mimo jej wyraźnego sprzeciwu – sprzeciwu wielmożnej mistrzyni globu – trener miał czelność sprowadzić do grupy młodą zdolną Paulę Gorycką i doświadczoną Annę Szafraniec. Królowa zatem uknuła plan zemsty. Plan bardzo prosty – wszystko pozostanie bez zmian – tyle, że Piątek z tego pociągu wysiądzie.
Wydawało mi się to niemożliwe. Kto przy zdrowych zmysłach, mając w pamięci osiągnięcia szkoleniowca postanowi się go pozbyć? W czasach kiedy nasze kolarstwo delikatnie mówiąc - najmocniejsze nie jest. Kto pozbędzie się człowieka, który rok w rok gwarantował medal imprez mistrzowskich? A jednak byłem w błędzie. Mimo, że już dawno ktoś śpiewał – "nie wierz nigdy kobiecie", zderzyłem się z rzeczywistością i hasłem – impossible is nothing.
Historia Mai
Włoszczowska całą historię ubrała w ładne słówka. Przekonała ekipę, że jej plan jest jedynym słusznym (bo przecież ona nie zwykła się mylić i jej prawda zawsze jest "najjejsza"). I przedstawiła wersję wydarzeń rządzącym. Okazało się, że trafiła na fantastycznie chłonny grunt. Prezes związku wraz ze sponsorem przyjęli opowieści dziwnej treści w ciemno.
Piątek zabrał zabawki i stworzył nową grupę opartą o Paulę Gorycką (tylko ona od początku trzymała jego stronę). I robił swoje. Robił chyba nieźle skoro jedyną zawodniczką, która przywiozła medale z MŚ i ME w roku 2012 była właśnie Gorycka. Włoszczowska natomiast po raz pierwszy od czterech lat nie stanęła na podium mistrzostw Europy (potem złamała nogę więc ani na igrzyskach ani na MŚ mocy pokazać nie mogła.)
Mina prezesowi Wacławowi Skarulowi – który podpisał się wszystkimi kończynami pod Powstaniem Lipcowym Włoszczowskiej – z miesiąca na miesiąc rzedła. Bladł Pan Wacław niesłychanie. Ludzie się od niego odwracali. Dariusz Miłek – główny mecenas - zagroził wycofaniem finansowego wsparcia. Zbliżały się nowe wybory. Skarul wiedział, że jedynym osiągnięciem jego prezesury było… zwolnienie Piątka. Wiedział, że na nową kadencję ten spektakularny wyczyn pozytywnego wpływu może nie mieć.
Wróci do łask?
I co? Jak trwoga to do… Piątka. Grzecznie zadzwonił, na spotkanie się umówił i UWAGA – przeprosił banitę. Przeprosił, że wyrzucił na bruk, że wyrzucił pochopnie i niesłusznie. Przyznał się do winy (szkoda, że tylko w cztery oczy a nie publicznie, ale może się czepiam). I UWAGA nr 2: poprosił o poparcie w nowych wyborach…
Piątek zgodził się, czemu nieco się dziwię. Ale wiedział, że jeśli powie NIE, władze w kolarskiej centrali przejmie Jarosław Potocki. Ten sam, który sprawił, że kolarze zatopieni są w finansowym bagnie.
Piątek zgodził się, Skarul wygrał wybory. Miłek to widząc nakazał uszycie strojów reprezentacji na torowe MŚ z logotypem jego firmy - CCC. (Co nie oznacza, że w dalszym ciągu będzie wspierał ten sport. Ale nadzieję daje).
28 stycznia 2013 roku – 1,5 roku po Powstaniu Lipcowym – Andrzej Piątek został dyrektorem sportowym Polskiego Związku Kolarskiego. A złożony przez niego projekt wieloletniego, kompleksowego szkolenia kolarzy został zaakceptowany przez Ministerstwo Sportu. Kolarstwo będzie jedną z najhojniej wspieranych przez Państwo dyscyplin.
Epilog: Dariusz Miłek – możny sponsor, właściciel marki CCC, rozwiązał grupę MTB i Przyjaciół na bruk wyrzucił.
Paula Gorycka – cały czas będzie się ścigać w założonej przez Andrzeja Piątka grupie 4f e-vive racing team. Dodatkowo została drugą w historii zawodniczką MTB na świecie, która podpisała kontrakt z Red Bullem.
Maja Włoszczowska – wylądowała w holenderskim zespole Giant Pro XC Team. Chciała bardzo dużo pieniędzy. Dostała – jak wynika z moich informacji – dość mało w porównaniu z poprzednim kontraktem. Do tego sama będzie prała, prasowała, podróżowała, rezerwowała loty. Sama zapłaci trenerowi, mechanikowi i masażyście. Oj, skurczy się portfel bo to kontrakt kolarza zawodowego z prawdziwego zdarzenia.
Ola Dawidowicz – znalazła angaż we Włoszech. W grupie Bi&Esse Carrera. To trochę tak jakby z Realu Madryt przeniosła się do Szombierek Bytom.
Anna Szafraniec – będzie reprezentować barwy amatorskiej grupy, do tej pory ścigającej się w maratonach MTB w Polsce - Kross Racing Team. Tak jakby przeszła z Realu Madryt do Drutexu Bytowii Bytów.
Magda Sadłecka – będzie gwiazdą grupy BSA Pro Tour. Warunki finansowe chyba takie sobie, skoro zamierza dorabiać w jednym z warszawskich centrów fitness. To transfer jak z Realu Madryt do Izolatora Boguchwała.
I za to - Bogu Chwała.
Aleksander Dzięciołowski
Powyższy tekst ukazał się wczoraj, 30 stycznia 2013, na stronie internetowej TVP: http://sport.tvp.pl/felietony/aleksander-dzieciolowski-prosto-z-mostu
Aleksander Dzięciołowski z TVP związany jest od 2005 roku. Wcześniej pracował między innymi w paryskim oddziale Eurosportu i Polskim Radiu. Dwukrotnie obsługiwał letnie Igrzyska Olimpijskie – w Pekinie i Londynie. Specjalizuje się w lekkiej atletyce i kolarstwie.
https://www.reeftiger.de/herrenuhren.html |