Eurodeputowany na rowerze
Kocha jazdę na rowerze, choć na codzień zajmują go bardziej poważne sprawy. Z wykształcenia jest fizykiem i dziennikarzem, ale od wielu, wielu lat zajmuje się polityką. Był posłem na Sejm przez dwie kadencje, pracował w Kancelarii Prezydenta RP, od 2004 roku jest deputowanym do Parlamentu Europejskiego. Od 2007 roku jest jego wiceprzewodniczącym.
Jest rówieśnikiem Czesława Langa (rocznik 1955) - wicemistrza olimpijskiego z Moskwy w wyścigu szosowym ze startu wspólnego i zarazem głównego organizatora imprez kolarskich w Polsce. Jest zodiakalną Rybą i gdyby dokładnie policzyć dni, jakie dzielą znanego eurodeputowanego i Czesława Langa - chodzi o datę urodzenia, to dzielą ich dwa miesiące i cztery dni. Organizator TdP i maratonów MTB jest młodszy.
Czesław Lang, Paweł Ziemba i Marek Siwiec. Start do Skandia MTB Maraton. Chodzież 27 kwietnia 2008.
Marek Siwiec, bo o nim tu mowa, zna dobrze Czesława Langa, szanuje jego dokonania sportowe i organizacyjne. Są przyjaciółmi, znają się od lat, także od strony sportowej. Czesław Lang od kilkunastu lat organizuje Tour de Pologne, najbardziej prestiżowy wyścig szosowy w Polsce, zaś eurodeputowany swą aktywnością wykazuje, że popiera takie wydarzenia jak TdP i maratony MTB.
We wrześniu 2006, podczas IV etapu TdP, z Bydgoszczy do Poznania, siadł na rower szosowy i wraz z grupą entuzjastów przejechał kilkadziesiąt kilometrów - od Szubina do Poznania przed zawodowymi kolarzami. Rok później, znów we wrześniu 2007, w dobrym tempie i w dobrym towarzystwie (wielkopolscy entuzjaści cyklizmu) pedałował na trasie Piła-Poznań (ponad 100 km), przecierając sympatycznie... drogę do zwycięstwa nad Jeziorem Maltańskim Włochowi Danilo Napolitano z Lampre.
Marek Siwiec (w czerwonej koszulce) na trasie Tour de Pologne (Wągrowiec) przeciera drogę do zwycięstwa... Włochowi Danilo Napolitano z Lampre. 12 września 2007.Tego dnia kolarze jechali z Chojnic do Poznania.
W kwietniu 2008 roku Marek Siwiec (nr startowy 2042) przyjechał do Chodzieży na Skandia MTB Maraton i stanął obok przyjaciela i rówieśnika - Czesława Langa (nr startowy 1). Jechał wówczas dystans Medio (61 km) i potrzebował na jego pokonanie 3 godzin 11 minut 13 sekund. Zajął 133. miejsce na 211. sklasyfikowanych kolarzy. Przed nim przyjechał znany kardiolog z podpoznańskiego Suchego Lasu Robert Parucki, za nim zaś inny pasjonat MTB z Wrześni - Wojciech Przybylski (też lekarz - rodzinny).
Oni, wielkopolscy entuzjaści rowerów i eurodeputowany Marek Siwiec (czerwona koszulka), poprzedzali jazdę kolarzy startujących w 64. Tour de Pologne na etapie z Chojnic do Poznania. 12 września 2008 amatorzy rowerów jechali z Piły do Poznania. Ruszają w dalszą drogę (na zdjęciu) z Wągrowca do Grodu Przemysła.
Za nim też zameldował się na mecie, miejsce 161. Paweł Ziemba - wówczas wiceprezes Skandii, obecnie prezes tej firmy i zarazem wielki entuzjasta rowerów. Na miejscach 171. i 172. uplasowali się małżonkowie Maria i Roman Sokalscy z Murowanej Gośliny, jeszcze dalej znani w środowisku MTB Marzanna i Wojciech Durlikowie ze Strzegomia.
Pracuje w Brukseli i Strasburgu, obowiązki wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego zajmują mu dużo czasu. Ten wolny rezerwuje na rower. Ma szosową maszynę marki "Cannondale" i dobry rower górski. Ma też swoje ulubione trasy rowerowe.
Prezentacja trasy 64. Tour de Pologne - 20 kwietnia 2007, Warszawa. Marek Siwiec tym razem nie w kolarskim stroju.
Marek Siwiec należy do tego grona ludzi polityki, dla których rower ma swą wartość. I którzy niejednokrotnie uważają, że prawdziwe życie zaczyna się na bicyklu. Tak jak dla Włocha Romano Prodiego (byłego premiera Włoch i byłego szefa Komisji Europejskiej ), który jest zapalonym rowerzystą, w młodości brał nawet udział w wyścigach kolarskich. Przez ostatnie 30 lat wybierał się na wspólne wycieczki z takimi sławami kolarstwa jak Eddy Merckx, Mario Cipollini, Gianni Bugno czy Paolo Bettini. Twierdzi, że większość ważnych decyzji, które podjął to decyzje powzięte podczas długich rowerowych wycieczek. Jak dla Rudolfa Scharpinga (byłego ministra obrony RFN), czy też naszego byłego ministra obrony narodowej Janusza Onyszkiewicza.
Aktywny w polityce, aktywny na rowerze, dobrze służący naszemu regionowi - tak rysuje się postać Marka Siwca, który na szosie i bezdrożach Wielkopolski w minionych kilku latach pokazał, co znaczy kochać jazdę na rowerze i popierać czynem Czesława Langa i jego wielkie sportowe imprezy.
Marek Siwiec o swych ulubionych trasch rowerowych
W ciągu roku pokonuję między 8 a 10 tysięcy kilometrów. W dni robocze, jeżdżę najczęściej po lesie, bo tam gdzie mieszkam jest spory ruch. W weekendy natomiast mogę polecić trasę Pruszków - Grodzisk - Włochów - Tarczyn. Wszystko razem, po nowym, dobrym asfalcie daje około 100 kilometrów tam i z powrotem. Jest, więc gdzie jeździć na co dzień. Tam, gdzie mieszkam jeżdżą na rowerze regularnie 4-6 osób. Czasem udaje nam się zgrać grupę, ale najczęściej to jazda indywidualna na czas. Ze względu na pracę, którą wykonuję i z nią związane niekończące się podróże, mam kilka wspaniałych rekomendacji na rower szosowy.
Trasa nr 1
Ze Strasburga wzdłuż kanału Marne au Rhin prowadzi ponad 60 kilometrów asfaltowej drogi dla rowerów bez jakiegokolwiek kontaktu z samochodami. Trasa jest płaska i pusta. Jednym słowem wrażenia niezapomniane. W pewnym momencie kanał wgryza się w Wogezy i choć dalej płasko, jedzie się wzdłuż wody między górami. Zawsze, gdy jestem w Strasburgu korzystam z każdej przerwy do tego, aby pokręcić trochę wzdłuż kanałów.
Trasa nr 2
Jeśli ktoś lubi góry, a szuka spokoju i dróg bez ruchu, polecam okolice Żywca i Suchej Beskidzkiej. Mało znana dolina Kocierzy między Żywcem a Andrychowem oferuje podjazd na Przełęcz Kocierską. Ma koło 3 kilometry podjazdu, różnica wzniesień około 400 metrów. A także nowiuteńki asfalt. Na szczycie przełęczy można odetchnąć w miejscowym hotelu.
Trasa nr 3
Trzecia trasa, której warto raz w życiu spróbować, aby poczuć jak smakuje kolarstwo na Tour de France. Dwa lata temu podjechałem do Alpe d'Huez. Wszyscy wiedzą jak wygląda to z telewizji, ale 14 kilometrów podjazdu i różnica wzniesień 800 metrów jest odczuwalna dopiero wtedy, gdy czuje się ją we własnych nogach i (na własnych czterech literach). Miejsce jest kultowe dla rowerzystów z całej Europy. Przyjeżdżają tłumy nawet z Holandii. Dzieciaki rozpoczynają podjazd z samego rana z przerwą na lunch. Mordują się cały dzień. Ja jechałem 1,5 godziny, a i tak uważam, że wynik był niezły.
Wielkopolska dla każdego
Wielkopolska ma w wielu miejscach fantastyczne trasy do kolarstwa górskiego i szosowego. Szosowcom polecam okolice Leszna, gdzie można znaleźć nawet dość strome podjazdy, a góralom wiadomo należy polecić Chodzież. |