Z Katarzyną Pawłowską rozmawia Piotr Kurek
Katarzyna Pawłowska ze złotym medalem Mistrzostw Świata w kolarstwie torowym, które w tym roku odbyły się w australijskim Melbourne.
– Serdeczne gratulacje. Wygrała pani dziś w Sędziszowie, jest mistrzynią Polski. Jakie to uczucie?
– Cieszę się ogromnie. Wygrałam. To mój kolejny, siódmy tytuł mistrzyni Polski. Na finiszu zachowałam się niezwykle przytomnie. Kiedy Małgorzata Jasińska zaatakowała około 350 metrów przed metą ruszyłam za nią i wyszłam na prowadzenie. Dałam z siebie wszystko i byłam lepsza od rywalek. Wygrałam minimalnie, ale teraz wiem lepiej niż kiedykolwiek, że przydają się umiejętności sprinterskie wyniesione z toru.
– Przyjechała pani z Włoch, ze zgrupowania w Livigno, na Mistrzostwa Polski w kolarstwie szosowym kilka dni temu. Ale w czwartek nie startowała pani w jeździe indywidualnej na czas.
– Moim celem był start w wyścigu ze startu wspólnego. Szykowałam się do niego fizycznie i mentalnie, wiedząc aż nadto dobrze, że wygrana może otworzyć mi drogę do startu w Igrzyskach Olimpijskich w Londynie.
– Dzisiaj, kilka godzin po wyścigu elity kobiet ze startu wspólnego, wiadomo już, że wystartuje pani w Londynie w wyścigu ze startu wspólnego. Taką decyzję podjęły dziś władze Polskiego Związku Kolarskiego.
– Jestem olimpijką. Spełnia się mój sen o starcie w najważniejszej imprezie, jaką są dla każdego sportowca Igrzyska Olimpijskie. Pojadę w Londynie 29 lipca. Kobiety z całego świata rywalizować będą na trasie o długości 130 kilometrów. Przygotuję się do imprezy dobrze i będę jechała ze świadomością, że wielu znajomych, przyjaciół, Wielkopolan i Polaków trzyma za mnie kciuki.
– Co jutro, 24 czerwca, robi Katarzyna Pawlowska? Odpoczywa, wraca do rodziny, czy może zaczyna kolejny etap przygotowań do Igrzysk Olimpijskich w Londynie?
– Jutro, w niedzielę 24 czerwca, wsiadam w Krakowie do samolotu i lecę do Włoch. Razem z trenerem Grzegorzem Ratajczykiem i koleżankami z kadry torowej - Małgorzatą Wojtyrą, Eugenią Bujak i Edytą Jasińskę będziemy do 16 lipca przygotowywać się w Livigno do Igrzysk Olimpijskich w Londynie.
– Ma pani dwóch trenerów: Roberta Taciaka - klubowego i Grzegorza Ratajczyka - kadry torowej. Jak zareagowali dziś na pani sukces?
– Wygrałam, jestem mistrzynią Polski. Raduje moją duszę fakt, że obaj trenerzy cieszyli się ogromnie z mego sukcesu. Dostałam wiele sms-ów, telefonów z gratulacjami od znajomych i przyjaciół. Także od rodziny.
– To dobry rok dla pani?
– To rok marzeń. Być mistrzynią świata w Melbourne na torze, być mistrzynią Polski w Sędziszowie i startować na Igrzyskach Olimpijskich. Mój poziom mistrzostwa sportowego zobowiązuje do walki o medal w Londynie.
|