Jajo Wielkanocne po raz dwudziesty

Świąteczny poniedziałek powitał nas słońcem, później jednak zrobiło się wietrznie i deszczowo. Tak było o godzinie 12, gdy trzydziestu płetwonurków zanurzyło się w wodach Jeziora Strzeszyńskiego. Obserwowali ich, z widokowego pomostu, licznie zgromadzeni mieszkańcy Grodu Przemysła.
Impreza o nazwie Poznańskie Jajo Wielkanocne odbyła się 9 kwietnia po raz dwudziesty i jej główny animator, prezes Klubu Płetwonurków "Delfin" Andrzej Ratajczak, zaprosił pasjonatów podwodnego nurkowania nie tylko z Wielkopolski, także z Warszawy. Pływali oni w lodowatej wodzie, demonstrując swe umiejętności.

Zgodnie z tradycją odbył się bieg morsów, w którym uczestniczyło trzech śmiałków. Ubrani tylko w spodenki kapielowe, musieli oni przebiec z wielkanocnym jajem (styropian pomalowany w kolorach żółto-niebiesko-czerwonym), kilkadziesiąt metrów w lodowatej wodzie. Licznie zgromadzeni kibice dopingowali ich do wysiłku, będąc ubranymi w ciepłe kurtki i polarowe bluzy. Ostatecznie rywalizację wygrał Jerzy Heizer (niestowarzyszony) przed Sławomirem Witkowskim i Michałem Januszczykiem (obaj Klub Płetwonurków "Delfin").

W poprzednich latach w tym biegu kilka razy uczestniczył wiceprezydent Poznania Maciej Frankiewicz. Wczoraj był obecny - demonstrując więź z płetwonurkami, ale nie zdecydował się na świąteczną rywalizację z innymi w niezbyt sprzyjających warunkach atmosferycznych.
Licznie nad Jezioro Strzeszyńskie przybyli w lany poniedziałek rowerzyści. Grupę z Kiekrza przyprowadziła Maria Matuszek, szefowa tamtejszego Koła Turystyki Rowerowej. W stroju kolarskim i na swym bicyklu przyjechał Marek Kluj, brat znanego przed laty kolarza Lecha, startujący do dziś z powodzeniem w wielu wyścigach. Krzysztof Wetula, związany od lat z turystami rowerowymi, z żoną i dwoma synami obserwował płetwonurków i pasjonatów cyklizmu.

Grochówkę dla wszystkich chętnych ufundował Jerzy Gumny, dbający o Strzeszynek od pewnego czasu i ładnie przeobrażający jego turystyczno-gastronomiczną infrastrukturę: kto nie był jeszcze w odnowionej "Oazie", niech żałuje! Dach kryty strzechą, w środku płonący kominek i ten nastrojowy widok na Jezioro Strzeszyńskie.

Szkoda, że było wietrznie, że woda mroziła mięśnie i stawy płetwonurków. Impreza się odbyła, po raz dwudziesty - jubileuszowy. Prezes Klubu Płetwonurków "Delfin" Andrzej Ratajczak, pełniący swą funkcję od 1995 roku, po raz kolejny potwierdził, że imprezy przez niego organizowane, bez względu na pogodę, przyciągają tłumy widzów. |