Agnieszka Gulczyńska, Marcin Nowak i inni biegają,
naśladują Justynę Kowalczyk i jeżdżą na rowerach
Marcin Nowak przygotowuje się do kolarskiego sezonu 2011. Ścieżka rowerowa Strzeszynek-Rusałka, 2 stycznia 2011.
Marcin Nowak, rocznik 1979, od lat znany jest jako bardzo dobry kolarz górski. Poznaniak kiedyś uprawiał duathlon, ale od czterech lat oddał się z zapałem startom w zawodach XC i maratonach MTB.
– Ubiegły rok, czyli 2010, rozpoczął się dla mnie bardzo dobrze. Podczas maratonu MTB w Dolsku w dniu 10 kwietnia na dystansie Mega, czyli średnim, zająłem trzecie miejsce za Markiem Konwą i Pawłem Wiendlochą.
– Od końca kwietnia startowałem w cyklu Skandia Maraton Lang Team i w kategorii M3 (30-39 lat), bardzo silnie obsadzonej, na dystansie Medio triumfowałem w klasyfikacji generalnej. Triumf w maratonach Czesława Langa i Skandii to potwierdzenie sportowej klasy.
– Ale nieraz tak bywa, że sukcesom towarzyszy ból, jakiś pech. 5 września 2010 podczas maratonu MTB w Poznaniu, zorganizowanego przez Macieja Grabka, w drugiej części dystansu, kilkanaście kilometrów przed metą upadłem na zjeździe. Chwilę później jeden z zawodników (nazwiskiem Miazga) przejechał po mnie. Po moim lewym barku. Do mety już nie dotarłem.
– Wsiadłem w samochód i pojechałem do szpitala im. Raszei. Lekarze już mnie nie puścili, gdy okazało się, że mam prawie zmiażdżony lewy bark. Specjaliści ze znanej poznańskiej lecznicy starannie i troskliwie zajęli się mną. Operacja trwała kilka godzin i uczestniczyło w niej kilku chirurgów-ortopedów.
O tej kontuzji przypomniał mi Marcin Nowak dziś, gdy przed wieczorem spotkaliśmy się na słynnej ścieżce rowerowej między Rusałką a Strzeszynkiem. Ja pedałowalem na rowerze ze Strzeszynka, sympatyczny sportowiec biegł w tamtą właśnie stronę.
oris replica watches
Poznańskie twarze Nordic Walkingu. Rusałka, 2 stycznia 2011.
– Teraz jest ślisko, drogi są oblodzone, ja zaś nie mogę sobie pozwolić na upadek. Stąd nie jeżdżę na rowerze, tylko biegam. Z ulicy Rycerskiej biegnę nad Rusałkę, dalej do Strzeszynka, okrążam jezioro i przez Rusałkę wracam do domu. Przebiegam w ten sposób około 18-19 kilometrów.
– W drugim dniu Nowego Roku życzę lekarzom z Raszei, którzy mnie operowali, i którzy nadal nadzorują moje leczenie, dużo zdrowia, szczęścia i wszelkiej radości. Mam wstawioną metalową płytkę, dzięki ktorej wszystko się dobrze zrosło. Lekarze wykonali swą pracę po mistrzowsku. Czeka mnie jeszcze operacja wyjęcia tej płytki, czas rekonwalescencji i powrót na rower. Myślę, ze w sezonie 2011 potwierdzę, że w swej kategorii wiekowej, M-3, na dystansie Mega, Medio należę do polskiej czołówki maratończyków MTB.
Marcin Nowak był jedną ze znanych osób, którą dziś spotkałem podczas swej przejażdżki rowerowej. Pokonałem ponad 30 kilometrów po bardziej niż wczoraj (noworoczne spotkanie cyklistów nad Rusałką) oblodzonych ścieżkach i dróżkach na trasie prowadzącej z osiedla Kosmonautów przez Cytadelę, Park Sołacki, Golęcin i dalej w stronę Strzeszynka.
Zimowy Strzeszynek, 2 stycznia 2011.
Agnieszka Gulczyńska jest dziennikarką Wielkopolskiej Telewizji Kablowej, jedną z jej gwiazd. Jej pasją jest jazda na rowerze. W swej biografii ma tytuł mistrzyni Polski w maratonach MTB. W ubiegłym roku, w kwietniu, podczas pierwszej edycji Skandia Maraton Lang Team w Chodzieży triumfowała wśród pań na dystansie Grand Fondo - najdłuższym.
Dziś pani Agnieszka ubrana w przepiękny biało-niebieski dres biegła oblodzoną ścieżką w stronę Rusałki. Zatrzymałem się, krótki uścisk dłoni i wzajemne życzenia, by dobrze się nam działo w 2011 roku. Także na rowerach.
Agnieszka Gulczyńska i Marcin Nowak, to tylko dwoje z tej niezwykle licznej rzeszy poznanianków, którzy dziś, 2 stycznia 2011, spacerowali, biegali, naśladowali Justynę Kowalczyk na nartach biegowych, wbijali kijki Nordic Walking w zmarzniętą ziemię.
Sympatyczne spotkanie na lodowej tafli Jeziora Strzeszyńskiego.
Zima, mróz, oblodzenie. Poznaniacy coraz chętniej, coraz liczniej pokazują swój aktywny stosunek do ruchu, rekreacji i sportu. Dziś było to widać.
W drodze powrotnej zatrzymuję się na herbatę z sokiem imbirowym u pani Haliny Woźniak. Wcześniej była u niej ekipa TVP z redaktorem Mikołajem Żuławskim, by pokazać, że jest takie miejsce w Poznaniu, gdzie o spacerujących, biegających, pedałujących dba o lat Halina Woźniak i jej mąż Jerzy. Tu jest zawsze ciepła herbata i cudnie przyrządzane ryby.
Prawie ostatni niedzielni goście pani Haliny Woźniak - rodzina Krzysztofa Selerskiego z Poznania. .
Wczoraj noworocznie podejmowali chlebem ze smalcem i szampanem poznańskich rowerzystów, dziś o swej pracy opowiedzieli ekipie poznańskiej telewizji publicznej. Co zostało dziś pokazane w Teleskopie.
audemars piguet replica watches |