Rafał Łukawski - poznaniak, wszechstronny pasjonat rekreacji, kolarz MTB - niedawno, 27 marca 2009 roku, ukończył 38 lat. Ma na swym koncie wiele sportowych sukcesów, z których nawyżej sobie ceni te rowerowe. Trzy tytuły mistrza Polski mastersów należą do niego.
Rafał Łukawski jest jedną z ikon wielkopolskiego kolarstwa MTB. Swą przygodę z rowerem górskim rozpoczynał jesienią 1996 roku w Karpaczu. Pojechał wówczas do tego pięknego dolnośląskiego kurortu, by wystartować w Mistrzostwach Wielkopolski w Kolarstwie Górskim - pięknej imprezie zorganizowanej przez działaczy Poznańskiego Towarzystwa Cyklistów: Andrzeja Glesmanna, Bogdana Bartkowiaka i innych.
Rafał Łukawski rozpoczął sezon 2009 od spektakularnego sukcesu w Puszczykowie, gdzie był najlepszym wśród 98 startujących mastersów.
Fot. Piotr Rakowski
– Miałem wówczas 25 lat, do wyścigu w kategorii elita zapisało się aż 38 zawodników, ale ostatecznie na starcie stanęło tylko dziewiętnastu. Druga dziewiętnastka przestraszyła się ulewnego deszczu, obawiając się upadku na górskich ścieżkach i bezdrożach.
– Wygrał wówczas Paweł Kliński, drugie miejsce zajął Przemysław Siedziński, trzeci był Remigiusz Kędzierzawski. Ja przyjechałem jako dwunasty. Ten wrześniowy start w 1996 roku w Karpaczu był moim pierwszym w zawodach MTB. I zmusił mnie do analizy wyników i zastanowienia się, co zrobić, by wygrywać.
W poznańskim mieszkaniu Rafała Łukawskiego przy ulicy Bukowskiej jest aż nadto śladów jego rowerowych zmagań na różnych dystansach i to w różnych miejscach Polski, jak i poza jej granicami.
– W ostatnich latach udało mi się wygrać ponad sto wyścigów, zarówno XC jak i maratonów MTB. Stąd wiele pucharów w moim mieszkaniu.
Zawody XC w Puszczykowie, 29 marca 2009, zgromadziły na starcie czołowych polskich mastersów. Rafał Łukawski (503) stoi w pierwszym rzędzie.
Fot. Piotr Rakowski
Tak na dobrą sprawę, rower był zawsze obecny w życiu Rafała Łukawskiego. Pierwszym był zielony "Bobik", który nie miał hamulców, w związku z czym musiał on hamować nogami. Efekt był taki, że zanim jego mama się zorientowała, zniszczył jedną parę butów. Jak dziś patrzy na te swe pierwsze kontakty z rowerem, nauczył się pedałować wkrótce potem, jak nauczył się chodzić.
Ojciec Stefan Łukawski był pasjonatem aktywnego trybu życia i syna od najmłodszych lat zachęcał do rozmaitych form rekreacji i sportu.
– Był rok 1977, miałem sześć lat i z rodzicami przebywałem na letnich wakacjach nad Bałtykiem. W Łukęcinie, dziś znanym z ładnego pola golfowego, zagrałem z ojcem debla w turnieju tenisowym. I go wygraliśmy, choć miałem wówczas do ojca pretensje, że zbyt wiele piłek, po prostu, popsuł. Dziś wiem, że nie robił tego celowo.
Z tych najmłodszych lat wyniósł radość i dążenie do rywalizacji. Sport w tym względzie jest bezpośredni, przejrzysty, mówiąc językiem dnia dzisiejszego - transparentny, a kolarstwo ma to do siebie, że nie da się w nim odcinać kuponów od dawnych sukcesów i zwycięstw. W tym sporcie trzeba cały czas o siebie dbać.
Rafał Łukawski kończył po kolei Szkołę Podstawową nr 71, IV Liceum Ogólnokształcące, UAM (prawo) i na wszystkich etapach swej edukacji uprawiał jakiś sport, poczynając od piłki ręcznej w szkole podstawowej, poprzez koszykówkę w liceum, jak również w tenisa stołowego i ziemnego oraz inne dyscypliny na studiach. Ma zatem uprawnienia instruktora sportu i rekreacji ruchowej w tenisie, kolarstwie i kulturystyce.
Przejechał w sym życiu ponad sto maratonów MTB. Ten pierwszy zapamiętał na całe życie. Był rok 1997 i grupa pasjonatów kolarstwa górskiego z Poznania wybrała się do Włoch - na kultowy maraton MTB nad jeziorem Garda w Dolomitach. Andrzej Glesmann, Edward Pluciński, Wiesław Siedziński, Przemysław Siedziński, Piotr Kurek, Rafał Łukawaski i kilkunastu jeszcze innych osób - oni zdecydowali się ścigać w międzynarodowym towarzystwie po wysokich górach.
Rafał Łukawski zapamiętał ten start nad Gardą w 1997 roku z jednego powodu. Ukończył dystans medio - średni, nie zmieścił się w limicie czasu, by wjechać na najdłuższą i zarazem ekstremalnie trudną trasę. W pamięć zapadło mu to, że był to jego pierwszy maraton MTB i zarazem najdłuższy czasowo - jechał od startu do mety prawie osiem i pół godziny.
Rok później znów był nad Gardą, by wspólnie z Przemysławem Siedzińskim i Wojciechem Rakowskim, wszyscy z Poznania, w ładnym stylu pokonać dystans najdłuższy - ponad 123 km po Dolomitach. – To był sukces, radość i zarazem zachęta, by doskonalić się w jeździe na rowerze - tak po latach wspomina swą drugą wyprawę do Italii Rafał Łukawski, który rok później (1999) powtórzył swój wyczyn sprzed roku w miejscu, gdzie styka się powietrze alpejskie z klimatem śródziemnomorskim, i które Gary Fisher (współtwórca roweru górskiego) uznaje za najlepsze na świecie do rywalizacji kolarzy MTB.
Ma 176 cm wzrostu i ciągle dba o wagę. Wstaje zatem rano, ubiera się sportowo i nie siada na rower, tylko rozpoczyna bieg. Mieszka w zachodniej części Poznania, zatem Rusałkę ma prawie pod bokiem, skąd można potruchtać i pobiec do Strzeszynka i z powrotem. W ciągu roku przebiega w granicach 3-4 tysięcy kilometrów, na rowerze zaś (treningowo i na zawodach) pokonuje około 19 tysięcy kilometrów.
Ponad sto ukończonych maratonów, ponad sto wyścigów XC - taki jest z grubsza bilans 38-letniego mastersa, który doskonale gra w tenisa ziemnego, ale pingpong nie jest mu obcy od czasu nauki w Szkole Podstawowej nr 71 w Poznaniu. Wygrał w swym życiu około stu wyścigów (zarówno maratony, jak i XC), za największe swe sukcesy uznaje trzy tytuły mistrza Polski mastersów w 2004 roku: XC - Kielce, przełaj - Chojnów, maraton - Stronie Śląskie.
Ma cztery rowery do dyspozycji: przełajowy, z pełną amortyzacją, rower górski treningowy i ten, na którym wygrał niedzielne zawody o Puchar Wielkopolski (29 marca 2009) w Puszczykowie - Corratec Revolution Carbon. Ten ostatni to szósty jego rower górski, na którym dobrze mu się jeździ po zwycięstwa i sukcesy.
Przez lat kilkanaście doskonale poznał środowisko polskich bikerów. Ceni Andrzeja Kaisera, maratończyka MTB z Bytowa, wie aż nadto dobrze, że Marek Galiński jest naszym najlepszym kolarzem górskim i na polskim gruncie na razie czterokrotnemu olimpijczykowi (Atlanta, Sydney, Ateny, Pekin) nikt nie jest w stanie dorównać.
Należy od początku do Corratec Teamu Poznań (2007) i jest jednym z liderów ekipy. W tym roku razem z koleżankami i kolegami zamierza startować w dwóch cyklach maratonów: Czesława Langa i Macieja Grabka oraz zawodach XC Czesława Langa i Wojciecha Gogolewskiego, jak również w kilkunastu innych imprezach - w tym także w Mistrzostwach Polski w Crossduathlonie (bieg, jazda na rowerze).
Sportowe plany na ten rok obejmują rywalizację, między innymi, z Bogdanem Czarnotą (1975 rocznik - MTB Silesia), ubiegłorocznym zwycięzcą Pucharu Polski, Krzysztofem Dobrzyckim i Mirosławem Boryckim i silnymi kolarzami z własnego teamu. Ma nadzieję, że - tak jak dotąd - ominą go kontuzje, ale upadki i obtarcia wlicza w koszty uprawiania ulubionego sportu.
W czasie wolnym, a ma go niezbyt wiele, lubi obejrzeć filmową komedię z Louisem de Funes, posłuchać muzyki z lat osiemdziesiątych w wykonaniu zespołów "Dire Straights" i "Camel". Nie ukrywa, że jest wielkim łasuchem - jego ulubiony posiłek to wielka pizza (rozmiar XXL) i karton lodów na deser.
Rafał Łukawski ukończył prawo na UAM, zdobył uprawnienia instruktora sportu w kilku dyscyplinach, współtworzył agencję reklamową, próbował sił w handlu, udzielał lekcji języka angielskiego, obecnie zaś zarabia jako instruktor tenisa.
Znam Rafała Łukawskiego od 1996 roku - od pamiętnych dlań, i dla mnie też, Mistrzostw Wielkopolski w Kolarstwie Górskim w Karpaczu. On jako 25-latek po raz pierwszy siadł na rower górski, ja - jako 51-latek - wygrałem rywalizację super seniorów (50 lat i więcej). Oboje nie straciliśmy ducha do rowerów, do kolarstwa. Każdy z nas ma za sobą trzykrotny udział w maratonie nad jeziorem Garda i każdy z nas ma wiele lat kolarskiej przygody przed sobą.
Rafałowi Łukawskiemu, prowadzącemu od 2000 roku Towarzystwo Animatorów Rekreacji i Sportu w Puszczykowie (pomysł zrodził się w dyskusjach i we współpracy z Andrzejem Bromberkiem - trenerem tenisa stołowego z czasów gry Rafała w AZS UAM), życiowemu optymiście i hedoniście, na progu sezonu 2009 wypada życzyć zdrowia, sportowych sukcesów, także i tego, by ci, których uczy jazdy na rowerze (Taris) naśladowali swego utytułowanego wychowawcę i trenera. |