R E K L A M A :
 Newsletter >
 Wyslij znajomym >
 Dodaj do ulubionych
  Szukaj na stronie.
Jestes 41037233 gosciem na naszej stronie
Aktualizowano: 2024-03-15
Objeżdżanie Kołobrzegu

 

Od poniedziałku turystycznie pedałuję
na zachód i na wschód od tego miasta


Bałtyk w okolicach Gąsek. 8 maja 2018.
Fot. Piotr Kurek

Mam szczęście, że trafiłem do Kołobrzegu w ten majowy tydzień. Od poniedziałku świeci tutaj słońce, jak na ten miesiąc - ciut ponadnormatywnie. Jest zielono, prawie wakacyjnie dla spragnionych ciepła rodzimych emerytów i gości z Niemiec. Także dla rowerzystów z całego kraju oraz zagranicy, którzy mogą tutaj pedałować w nadmorskim krajobrazie po pięknych ścieżkach rowerowych.

Kołobrzeg był dotąd moją rowerową białą plamą. Byłem w tym mieście kilka razy, ale nigdy z którymś z moich bicykli. Teraz postanowiłem odrobić te zaniedbania, wiedząc aż nadto dobrze, że kurort nad Parsetą w ostatnich latach wiele zrobił dla cyklistów.

Kiedy piszę te słowa, wtorek - godzina do telewizyjnego "Szkła kontaktowego", mam już za sobą dwa dni pedałowania. W poniedziałek na zachód od miasta, we wtorek - na wschód. Przejechałem łącznie prawie 150 kilometrów (dokładnie 147,23 km).


Plan ścieżek i tras rowerowych na zachód od Kołobrzegu. 7 maja 2018.
Fot. Piotr Kurek

I pierwsza obserwacja, jaka mi nasunęła po tych jazdach, to to, że na ścieżkach prowadzących w obu kierunkach panuje ożywiony ruch. I młodsi, i starsi, całe rodziny, turyści z sakwami, cykliści na rowerach szosowych i górskich zawzięcie pedałują. Jedni szybciej, inni wolniej. Ale wszyscy, których widziałem, i z którymi rozmawiałem - szczególnie miejscowi, odczuwają satysfakcję, że z Kołobrzegu można radośnie i bezpiecznie jechać w stronę Grzybowa, Dźwirzyna, Rogowa i Mrzeżyna (na zachód) oraz Ustronia Morskiego (na wschód). Po ścieżkach rowerowych.

Jest poniedziałek 7 maja 2018, godzina 12.00. W samo południe siadam na swego niezawodnego "Wheelera Pro 59" i z zachodniej części miasta (spokojnej, willowej - ulica Sobieskiego) zaczynam jazdę. Na początku swego pedałowania spotykam miłą kołobrzeżankę. Pytam o rowerową drogę na zachód. – Pojedzie pan tędy. Jest dobrze oznakowana - mówi. I proponuje, sama od siebie, bym we wtorek popedałował do Ustronia Morskiego.

Nie jestem sam w ten poniedziałkowy czas na ścieżce rowerowej w stronę Grzybowa. Dojeżdżam tutaj i moją uwagę zwraca pensjonat i restauracja "Róża wiatrów" (dobrze tu karmią). Po prawej ręce mam niewidoczne morze skryte w zielonej gęstwinie, po lewej też przyrodę. Docieram do Dźwirzyna i czytam historię miejscowości. Jej najnowsza historia, tak na dobrą sprawę, rozpoczęła się dopiero w latach 60-tych XX wieku. Wcześniej władze nie pozwalały na jej rozwój, z uwagi na obecność wojska w pobliskim Rogowie.


Za moimi plecami Kołobrzeg. 8 maja 2018.
Fot. Piotr z Grodkowa

Ślady militarne są obecne w Rogowie (hale, hangar, magazyny i fort - żołnierzy już tu nie ma), ale moją uwagę zwraca dynamizm deweloperów. Budują tutaj apartamenty, z których będzie można zobaczyć z jednej strony jezioro Resko Pomorskie, z drugiej Bałtyk. Są i zadbane budynki powojskowe w dyspozycji Agencji Mienia Wojskowego.

Jadę ścieżką rowerową aż do Mrzeżyna, które zadziwa mnie swą urodą. Miejscowość nad Regą kończy się na moście, za nim jest tajemniczy bruk drogowy. Piekielna ciekawość dziennikarska doprowadza mnie do napisu "Teren wojskowy/ Wstęp wzbroniony".

Kilka kilometrów od mostu w lesie mamy pięknie odnowione domy i budynki powojskowe z bateriami słonecznymi na dachach, ale są i inne - na sprzedaż. Jeden z nich fotografuję: to dawny Klub Wojskowy, taki sam jaki był w Bornem Sulinowie (Niemcy budowali je według jednolitych wzorów).


Polska flaga widziana przez Pomnik Zaślubin z Morzem. Kołobrzeg, 7 maja 2018.
Fot. Piotr Kurek
 

Wracam do Kołobrzegu. Zatrzymuję się po drodze w Dźwirzynie u Lecha Norkowskiego (w jego lokalu), by uzupełnić poziom elektrolitów. Spogląda na mnie, faceta na rowerze i w stroju kolarskim, i uderza w te słowa: – Jan Leśniak odwiedza mnie często. Ja dopowiadam resztę. O tym, że Pan Jan, mieszkaniec Kołobrzegu, urodził się w roku 1929 i w ostatnich kilku latach był i jest najstarszym polskim cyklistą z licencją, mastersem na medal.

Zachwycony ścieżką rowerową, w drodze powrotnej do Kołobrzegu dostrzegam na wysokości jezioro Resko Pomorskie dwie tablice identycznej wielkości: jedna w języku polskim, druga w niemieckim. Ufundowali je niedawno Niemcy, informując o tym, że 5 marca 1945 roku (ostatni rok II wojny światowej) w katastrofie lotniczej zginęło w tym akwenie 80 dzieci niemieckich ewakuowanych z tych terenów przed ofensywą Armii Czerwonej.

Jak brzmi inskrypcja na tablicach, wodnopłat Dornier spadł do jeziora przy starcie i ciała ofiar nadal w nim spoczywają.


Wzorcowa ścieżka rowerowa z Kołobrzegu do Ustronia Morskiego.
Fot. Piotr Kurek

Historia, historia, historia. 5 marca 1945 w jeziorze Resko Pomorskie w wyniku katastrofy lotniczej zginęło kilkadziesiąt niemieckich dzieci. A sam Kołobrzeg w tymże 1945 roku został wyzwolony 18 marca przez oddziały polskie i radzieckie. Walki o miasto były zacięte, trwały wiele dni i spowodowały jego prawie totalne zniszczenie (w 95 procentach, jak podają zródła).

Miasto zdobyte i Franciszek Niewidziałło w imieniu Wojska Polskiego dokonuje symbolicznych zaślubin z morzem. Ten fakt dziś, w roku 2018, najpełniej oddaje i uwypukla monument przy kołobrzeskiej plaży. W jej dobrym miejscu.

Tu kończę wczoraj swą jazdę na rowerze, zatopiony nieco nostalgicznie w marcu 1945 roku. 5 marca ginie 80 niemieckich dzieci w wyniku katastrofy lotniczej w jeziorze Resko Pomorskie, 18 marca Polacy przy pomocy Rosjan wyzwalają Kołobrzeg, zaś 20 marca jest ważną datą w moim życiorysie. Jego początkiem.


Obrazek znad Bałtyku. 8 maja 2018.
Fot. Piotr Kurek

Wtorek jest dla mnie jazdą po przygodę na wschód od Kołobrzegu. Słyszałem wiele dobrego o ścieżce rowerowej w stronę Ustronia Morskiego. Ale jak mawiał Goethe, "teoria jest szara - wiecznie zielone jest drzewo życia", więc trzeba sprawdzić, czy te opowieści o bałtyckiej rowerowej autostradzie nie są przesadzone.

Odpowiem krótko: nie są! To dla mnie najpiękniejsza polska ścieżka rowerowa nad morzem. I choć jest ona teraz naprawiana kilka kilometrów od Kołobrzegu, to jednak radość z poruszania się po niej jej ogromna.

Jadąc w stronę Ustronia, po prawej stronie widzimy tereny zalewowe i słyszymy gwar i śpiew ptaków. A po lewej stronie widzimy jak na dłoni szumiący dla nas Bałtyk. Dziś delikatnie mruczący w promieniach majowego słońca.


Tablice przy ścieżce rowerowej Kołobrzeg - Ustronie Morskie.
Fot. Piotr Kurek

W poniedziałek na zachód od Kołobrzegu pedałowałem do Mrzeżyna i z powrotem przez ponad 5 godzin pokonując 65 kilometrów. Wolno, bez pośpiechu, z nastawieniem, by jak najwięcej zobaczyć. We wtorek jechałem do Ustronia Morskiego, Gąsek, Sarbinowa i z powrotem - w sumie wypadły 82 kilometry.

Przez te dwa dni miałem wiele sympatycznych spotkań: z Janiną i Waldemarem Strzeleckimi z Łodzi (na remontowanym odcinku trasy rowerowej do miejscowości Podczele), Radosławem Stasiakiem z Kalisza, Jackiem Przybylskim ze Szczecina, Piotrem z Grodkowa, Anitą z Lubania Śląskiego, pięcioosobową rodziną rowerzystów z Kielc, rodziną Woźniaków z Kołobrzegu.

Jutro, w środę 9 maja, kolejny dzień mojej przygody rowerowej w mieście nad Parsętą. Jeszcze nie wiem, gdzie pojadę, ale suma wrażeń z poniedziałku i wtorku upoważnia mnie do stwierdzenia: Kołobrzeg to jest to! Każdy rowerzysta poczuje tutaj radość z jazdy, z pedałowania. I ten ożywczy szum i wiatr od morza!

                                                 Piotr Kurek

 

Logo BCM Nowatex - Producent odzie�y rowerowej, sportowej, kolarskiej

EUROBIKE

 

 
WSTECZ HOME E-MAIL