Kolarka z kórnickiego klubu
od pięciu lat reprezentuje Polskę
Alicja Ratajczak świetnie jeździ w górach, co udowodniła tegorocznymi startami w Świdnicy, Tour de Pologne Women oraz Wysowej-Zdroju.
Fot. archiwum Alicji Ratajczak
Liczy sobie 21 wiosen, ma już wiele sukcesów w kolarstwie, ale te największe są jeszcze przed nią. Alicja Ratajczak mieszka w Zaniemyślu, trenuje w znanym w całym kraju klubie sportowym z Kórnika i marzy o podium na szosowych mistrzostwach świata. Tym najwyższym. Od pięciu lat reprezentuje Polskę na najważniejszych imprezach kolarskich globu.
Za namową wujka. Zaczynała przygodę z rowerem i kolarstwem dziewięć lat temu. Był rok 2007, kiedy to Dominik Świtalski (był wówczas prawą ręką trenera UKS Jedynka Limaro Kórnik Roberta Taciaka) szukał w Kórniku oraz okolicy (w miejscowych szkołach podstawowych) chętnych młodych ludzi do uprawiania kolarstwa. Szło to dość opornie, nie tak, jak obaj panowie zakładali...
W tej sytuacji, w sierpniu 2007 roku, Robert Taciak zwrócił się do Alicji Ratajczak, jest jej wujkiem, z propozycją, by siostrzenica jego żony zaczęła uprawiać kolarstwo. Tak też się i stało. W listopadzie tego roku minęło dziewięć lat, kiedy po raz pierwszy założyła koszulkę klubu kolarskiego z Kórnika.
Alicja Ratajczak - mistrzynią Polski U-23. Górskie Szosowe MIstrzostwa Polski. Wysowa-Zdrój, sierpień 2016.
Fot. archiwum Alicji Ratajczak
Medale, medale, medale. Alicja Ratajczak ściga się na szosie, jak i na torze. Jest bardzo zdyscyplinowaną zawodniczką. Jest odważna, walczy do końca, nigdy nie odpuszcza...
Jest najmłodsza z pięciorga rodzeństwa. Urodziła się 25 czerwca 1995 roku w Śremie. Najstarszy z braci Piotr ma 30 lat, Robert - 27 lat. Ma dwie siostry - Elżbieta i Anna, są one starsze od Alicji. Mama Marzena nie uprawiała sportu wyczynowo, ojciec Jerzy Ratajczak przez długie lata był, jako prawy pomocnik, podstawowym zawodnikiem klubu piłkarskiego Kłos Zaniemyśl. Co tu dużo mówić, cała rodzina kibicuje jej kolarskim poczynaniom od początku jej sportowej kariery.
Debiut w Holandii. W roku 2012, we wrześniu, zadebiutowała jako reprezentantka Polski na Mistrzostwach Świata w kolarstwie szosowym w holenderskiej Limburgii. Najpierw w jeździe indywidualnej na czas na dystansie 15,6 km, następnie w wyścigu ze startu wspólnego na trasie 82 km.
W tej pierwszej konkurencji zajęła 14. miejsce na czterdzieści startujących juniorek. Po pierwszym pomiarze czasu (4,5 km) była 5., po następnym (10,2 km) - 15., by ostatecznie zająć 14. miejsce ze stratą 1:26.56 min. do zwyciężczyni Brytyjki Elinor Barker.
Alicja Ratajczak - mistrzyni Polski. Wysowa-Zdrój, sierpień 2016.
Fot. archiwum Alicji Ratajczak
– Wyścig ze startu wspólnego miał mieć 64 kilometry - mówi Alicja Ratajczak. – Organizatorzy w ostatniej chwili, piętnaście minut przed startem, poinformowali nas, że wydłużają go do 82 kilometrów. Ruszałam z czwartej linii. Na pierwszej rundzie były non stop kraksy - z przodu i z tyłu. Mnie szczęśliwie ominęły. Założenie trenera kadry narodowej było takie, by trzymać się z przodu i zabierać w odjazdy. Jechałyśmy ze średnią prędkością około 40 kilometrów na godzinę. Na ostatniej rundzie rywalki nam (Łucji Pietrzak, Katarzynie Niewiadomej, Katarzynie Kirschenstein i mnie) odskoczyły i 3 kilometry przed metą miałyśmy 24 sekundy straty. Czołówka pracowała ostro, ale my na ostatnich dwóch kilometrach dojechałyśmy do czoła. Zabrakło trochę sił na finisz. Ja byłam dziesiąta, Łucja Pietrzak - czternasta, Katarzyna Niewiadoma - dziewiętnasta, Katarzyna Kirschenstein - 22.
By być w zgodzie z faktami, w tymże 2012 startuje także na torowych Mistrzostwach Europy w portugalskiej Anadii.
Rok 2016. Cztery lata później znów reprezentuje Polskę i to na najważniejszych imprezach kolarskich na świecie - w październiku w Katarze (szosowe MŚ) i wcześniej we Francji (szosowe ME). W obu wyścigach jedzie obok koleżanki sprzed czterech lat z Holandii Kasi Niewiadomej w towarzystwie elity polskiego kolarstwa szosowego.
Alicja Ratajczak zasłużyła w roku 2016 w pełni na reprezentacyjne szlify. Zaczyna go udanie w kwietniu startem w Sobótce ("Śleżąński Mnich - inauguracja sezonu szosowego w Polsce), gdzie w wyścigu elity kobiet zajmuje drugie miejsce - za Katarzyną Wilkos (Atom Sobótka).
Prezentacja kobiecej grupy kolarskiej Mróz Colnago Kórnik. Borek Wielkopolski, kwiecień 2016.
Fot. Piotr Kurek
– Jechałam tam po raz pierwszy na rowerze marki "Colnago". Dostałam go, podobnie jak koleżanki z drużyny, kilka tygodnie wcześniej, by móc się z nim zapoznać i potrenować. Było to w Hiszpanii, na dwóch zgrupowaniach: w Calpe i w Lloret de Mar - podkreśla.
Kilka dni później w Borku Wielkopolskim (siedziba firmy Mróz) odbywa się prezentacja grupy kolarskiej UKS Mróz Colnago Jedynka Kórnik, podczas której Alicja i jej koleżanki mówią o swych sportowych aspiracjach i nadziejach.
W czerwcu podczas szosowych Mistrzostw Polski w Świdnicy jedzie zgodnie ze swymi życzeniami. W elicie kobiet w wyścigu ze startu wspólnego jest siódma, wśród orliczek druga (za Kasią Niewiadomą). – Miałyśmy 120 kilometrów do pokonania. To był bardzo trudny wyścig, trzy rundy po 40 kilometrów. Peleton podzielił się już na pierwszym podjeździe.
Tour de Pologne Women. Niespełna miesiąc później, 19 i 20 lipca, startuje w pierwszym, inauguracyjnym Tour de Pologne Women. – Było co robić na drogach wokół Zakopanego i Bukowiny Tatrzańskiej. Zimno i deszcz towarzyszyły nam od początku. Ale byłam bardzo bojowo nastawiona w tym wyścigu. Na pierwszym etapie, 100 kilometrów wokół Zakopanego, straciłam do zwyciężczyzni Szwajcarki Jolandy Neff 4 minuty 59 sekund. Byłam trzecią Polką - za Eweliną Szybiak i Pauliną Brzeźną-Bentkowską. Nie zapomnę tej lipcowej jazdy, gdyż od startu do mety cały czas jechałyśmy w ulewnym deszczu. Warunki pogodowe były okropne, ale ja - na szczęście - nie przewróciłam się podczas jazdy. Na drugim etapie (jazda indywidualna na 4 km) zajęłam 11. miejsce, na trzecim - dziesiąte. I kończę Tour de Pologne Women na dziewiątym miejsce w klasyfikacji generalnej, jako druga Polka (za Pauliną Brzeźną-Bentkowską). To mój największy sukces w tym roku - mówi nie bez dumy.
Alicja Ratajczak zajęła w tegorocznym Tour de Pologne Women 9. miejsce w klasyfikacji generalnej.
Fot. archiwum Alicji Ratajczak
Alicja Ratajczak miesiąc później, w sierpniu, startuje w szosowych Mistrzostwach Europy we Francji. Jedzie tam obok Kasi Niewiadomej, Kasi Pawłowskiej, Anny Plichty, Małgorzaty Jasińskiej, Pauliny Brzeźnej-Bentkowskiej i Eweliny Szybiak. – Było w miarę ciepło, do przejechania było 111 kilometrów. Jechałyśmy na naszą liderkę Kasię Niewiadomą, która wygrała ten wyścig i została mistrzynią Europy. Każda z nas się solidnie przyłożyła do jej sukcesu, ja zajęłam 61. miejsce - wspomina dzień 17 sierpnia 2016. Dzień wcześniej w jeździe indywidualnej na czas na dystansie 25 km zajmuje dziesiąte miejsce w kategorii U-23.
Dramatycznie w Katarze. Jesienią, w październiku 2016, reprezentuje Polskę na szosowych Mistrzostwach Świata w Katarze. – Pierwszy raz trafiłam na Bliski Wschód. Powitało nas niesamowite ciepło, temperatura dochodziła do 48 stopni Celsjusza. Jak tu żyć? Jak oddychać? I jak tu się ścigać? A do pokonania było 120 kilometrów w wyścigu kobiet. Jechałyśmy (Kasia Niewiadoma, Anna Plichta, Eugenia Bujak, Marta Lach i ja) na naszą liderkę w tym wyścigu Kasię Pawłowską, która zajęła trzynaste miejsce (najlepsza z Polek). Gdyby nie to, że spadł jej łańcuch na ostatnich metrach, mogłaby powalczyć nawet o medal. Od startu niezwykle aktywne były Holenderki. Ja uczestniczyłam w kraksie na 40. kilometrze. Podniosłam się i desperacko goniłam peleton. Dojechałam do niego około 47. kilometra. I kilkanaście kilometrów dalej straciłam rówowagę. Był drugi upadek. Na szczęście, nic mi się nie stało, ale wyścigu już nie ukończyłam - mówi z żalem o dramatycznym zdarzeniu na rondzie wśród bliskowschodnich piasków.
Alicja Ratajczak, 17-latka z UKS Jedynka Limaro Kórnik, zajęła 10. miejsce na Mistrzostwach Świata w kolarstwie szosowym w wyścigu juniorek ze startu wspólnego. Rok 2012.
Fot. Piotr Kurek
Medal za medalem. Alicja Ratajczak zdobyla w tym roku sześć złotych medali i jeden srebrny na mistrzostwach Polski. Pięć złotych na szosie i jeden złoty na torze z koleżankami z drużyny na dystansie 4 km - Nikol Płosaj, Wiktoria Żegleń i Weronika Humelt. Między innymi w sierpniu w Wysowej-Zdroju zdobyla tytuł górskiej szosowej mistrzyni Polski w kategorii U23 i wicemistrzyni w elicie kobiet.
Ma 21 lat i 9 sezonów kolarskiej przygody za sobą. Jest reprezentantką Polski od 2012 roku - na szosie i na torze. Na początku swej kariery ścigała się w przełajach, ale teraz tego już nie robi. Kolarstwo górskie zna ze słyszenia. Prowadzi starannie swój treningowy dzienniczek. Norma - to około 80 kilometrów na szosie. Dzień po dniu, wtorek jest czasem odpoczynku i relaksu. Mieszka w Zaniemyślu i stamtąd rusza na swym "Colnago" w stronę Młodzikowa, miejscowości Krzykosy, Środy Wielkopolskiej i z powrotem prostą drogą, około 14 kilometrow, pedałuje do domu.
Lubi słodkości i pierś z kurczaka z ostrymi przyprawami. Także makarony. Chętnie sięga po książki - o miłości i romansach. Jest aktywna na Facebooku, pomaga koleżance z teamu prowadzić klubowy fanpage. Uczy się w policealnej szkole "Cosinus" w Poznaniu.
Alicja Ratajczak na torze samochodowym "Poznań" w towarzystwie Violetty Dura-Kolasińskiej, Artura Spławskiego i Marka Kulasa.
Fot. Piotr Kurek
Myśli o przyszłym roku, o startach poza granicami Polski. W jakimś ważnym wyścigu wieloetapowym oraz o Danii i Norwegii. W tym pierwszym kraju skandynawskim odbędą się szosowe Mistrzostwa Europy, w tym drugim światowy championat. Do tej pory nie miała okazji ich odwiedzić, ale wie, że w jednym i w drugim gorące powietrze i upał nie zwalą jej z roweru.
A o tym co potrafi Alicja i jak umie się ścigać, otóż o tym wiedzą doskonale mężczyzni, stali uczestnicy czwartków kolarskich na torze samochodowym "Poznań". Adrian Tekliński i inni startują tutaj, narzucają mocne tempo pedałowania (przeciętne prędkości od 43 do 48 km/h), ale nigdy nie udało się im zgubić Alicji Ratajczak - kolarki z charakterem. W wieku 21 lat, tak na dobrą sprawę, jej kariera dopiero nabiera rozpędu.
Piotr Kurek |