Niezwykle udany maraton MTB w Krzywej Wsi
Mariusz Gil jako pierwszy pokonał dystans Mega (72 kilometry) i na linii mety czekały na niego pyszne drożdżówki.
Krzywa Wieś pod Złotowem stała się nagle znana w Polsce. Rozgłos nadali jej pasjonaci rowerów górskich, którzy w niedzielę rywalizowali tutaj o medale, nagrody i jak najlepsze miejsca w maratonie MTB z cyklu Grand Prix Wielkopolski.
Zawodnicy. Jest już czteroletnią tradycją, że w tym cyklu, Grand Prix Wielkopolski w Maratonach MTB, uczestniczą amatorzy kolarstwa górskiego nie tylko z naszego regionu, ale i z Bydgoszczy, Inowrocławia, Szczecina, Czaplinka, Barlinka, Połczyna-Zdroju, Brzozy Bydgoskiej i Ziemi Lubuskiej.
Tak właśnie było w niedzielę 16 czerwca, gdy do Krzywej Wsi pod Złotowem, miejscowości o kilkusetletniej historii, przyjechali bardzo znani zawodnicy, jak i amatorzy, którzy dopiero raczkują w maratonach MTB oraz zdobywają doświadczenie.
Myśliwskie wezwanie do łowów, czyli sportowej jazdy, w wykonaniu zespołu z Krzywej Wsi.
Do grona mistrzów bez wątpienia, w pierwszej kolejności, należy zaliczyć Mariusza Gila, najlepszego w ostatnich kilku latach polskiego kolarza przełajowego. Ma 30 lat, ściga się z powodzeniem w barwach belgijskiej grupy zawodowej i w sezonie 2012/2013 w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata zajął miejsce w pierwszej dwudziestce najlepszych zawodników w tej specjalności kolarskiej. Ale Mariusz Gil potrafi ścigać się na szosie, także w maratonach MTB.
W Krzywej Wsi wystartowało 300 zawodniczek i zawodników. Na krótszym z dystansów (Mini - 36 kilometrów) - ponad 200 osób, na dłuższym (Mega - 72 km) - prawie 100 amatorów pedałowania po lasach, polnych ścieżkach i bezdrożach.
Rywalizacja na Mega. Ci z dłuższego dystansu ruszyli punktualnie o godzinie 11, by pojechać w stronę Brzuchowej Góry (208 metrów nad poziomem morza). Od początku najszybciej ruszyli Mariusz Gil i Kacper Szczepaniak. Jako pierwsi wjechali na Brzuchową Górę, jako pierwsi wjechali w piękny las bukowy nad rzeką Debrzynką (kiedyś granica między Polską a Niemcami), jako pierwsi pojawili się w Krzywej Wsi po 36 kilometrach...
Początek jazdy na dystansie Mega.
Za nimi jechała kilkuosobowa grupa, której przewodził Radosław Lonka, znana postać wielkopolskiego kolarstwa, który ma wiele sukcesów i zwycięstw na swym koncie, ale który ogólnopolski rozgłos zyskał w latach 2011-2012, wygrywając Tour de Pologne Amatorów w Bukowinie Tatrzańskiej.
– Na drugiej rundzie Kacper Szczepaniak miał dwukrotnie pecha, gdyż dwa razy złapał "gumę" - objaśniał już na mecie Mariusz Gil. – Pomagałem mu za pierwszym razem, ale czułem instyktownie, że jeśli jeszcze więcej czasu poświęcę na pomoc (drugi raz), to Radek Lonka wykorzysta sytuację, mnie wyprzedzi i wygra wyścig. Musiałem zatem jechać do przodu, Kacper zaś musiał sam sobie radzić.
Na zielony plac, bardzo ładny, przy niedawno zbudowanej ładnie świetlicy jako pierwszy wjechał Mariusz Gil. Czując radość sukcesu podniósł przednie koło i na tylnym przejechał linię mety. Drugi, z niewielką stratą czasu, był Radek Lonka, trzeci Maksymilian Bieniasz. Kacper Szczepaniak uplasował się na miejscu czwartym w klasyfikacji open - bez podziału na kategorie.
Zawodnicy z dystansu Mega kończą pierwszą rundę - 36 kilometrów na głównej ulicy Krzywej Wsi.
Na dystansie Mega wystartowało aż dziewięć pań, z których najlepszą okazała się Daria Kasztarynda z Chodzieży, studentka V roku poznańskiej Akademii Wychowania Fizycznego.
Popis Michała Górniaka. Michał Górniak (rocznik 1991) z Piły jest studentem III roku Politechniki Poznańskiej i zarazem kolarzem górskim o wieloletnim już doświadczeniu. W tym roku zawodnik Rybczyński CityZen MTB Team wygrał w swej kategorii wiekowej po raz piąty jazdę na dystansie Grand Fondo w Skandia Maraton Lang Team wśród zawodników bez licencji: po zwycięstwach w Warszawie, Krakowie, Krokowej i Dąbrowie Górniczej w sobotę triumfował w Bytowie - mieście Czesława Langa i Andrzeja Kaisera.
Momentami nieźle się kurzyło na trasie.
W niedzielę zaś w Krzywej Wsi jechał od startu do mety samotnie, pewnie po zwycięstwo na dystansie Mini. Jego sukces obserwowali kibice, żona, mama. Córkę Marysię, kilkumiesięczną - rocznik 2013, Michał wziął w ramiona i stanął na najwyższym miejscu podium.
Wiesław Fidurski - społecznik na medal. Wiesław Fidurski ze Złotowa jest człowiekiem wielu talentów. Absolwent Wydziału Historii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu był nauczycielem, dziennikarzem, prezesem LKS Drogowiec Złotów. Jako szef miejscowych kolarzy wiele razy organizował zawody XC w parku miejskim, ale zimą tego roku pomyślał o tym, by w okolicy Złotowa zorganizować maraton MTB.
Wybór padł na Krzywą Wieś, gdzie złotowscy kolarze trenowali w ostatnich latach jazdę po nierównościach, leśnych dukatach i Brzuchowej Górze. O swym zamiarze poinformował Wociecha Gogolewskiego, głównego organizatora imprez MTB w Wielkopolsce. Panowie się dogadali, ustalili termin maratonu MTB na 16 czerwca.
Cała wieś zakasała rękawy. Pan Wiesław swym pomysłem i entuzjazmem, że warto coś zrobić w niewielkiej miejcowości (raptem 150 mieszkańców), podzielił się z mieszkańcami Krzywej Wsi. Z Marią Szymańską, bardzo energiczną panią sołtys, także z Niemcem Manfredem Schmidtem, który z żoną Grażyną (Polką) prowadzi gospodarstwo agroturystyczne.
W niedzielę obserwowałem i podziwiałem, jak zjednoczona społeczność małej wsi pod Złotowem witała kolarzy górskich. Grochówką na medal, ciastem, kiełbaskami z grilla. Były na życzenie, za symbliczną opłatę, kawa i herbata oraz słodkie pyszności.
Główną nagrodą maratonu MTB w Krzywej Wsi, podobnie jak na poprzednich edycjach Grand Prix Wielkopolski, był rower marki Focus ufundowany przez firmę Michała Fogta z Zalasewa. Tym razem szczęście uśmiechnęło się do Bartłomieja Ślaskiego z Poznania. Od lewej Wiesław Fidurski, Wojciech Gogolewski, Bartłomiej Ślaski oraz Alicja Szymańska (ona losowała nagrody o wartości ponad 6 tysięcy złotych).
Zaangażowanie Marii Szymańskiej i Manfreda Schmidta, podaję tylko te dwa nazwiska, ilustruje taką oto tezę, że maraton MTB można zrobić w niewielkiej wsi, gdzie żyją ludzie, którym się chce zrobić coś dla innych, i którym zależy na tym, by pokazać swą prywatną ojczyznę.
Leśnicy, strażacy, władze gminy Złotów i Starostwa Powiatowego w tymże mieście i Wiesław Fidurski, także miejscowi ludzie biznesu dołożyli się do nagród, otóż zapał tych wszystkich ludzi połączony z profesjonalizmem ekipy Wojciecha Gogolewskiego sprawił, że maratończycy opuszczający teren niedzielnej rywalizacji mówili wprost i głośno: – To był trudny maraton, ale za rok z przyjemnością tu wrócimy. Wrócimy w krainę dobrych ludzi. Gdzie jest Brzuchowa Góra, przepiękny bukowy las nad Debrzynką i gdzie czuje się życzliwość dobrych dusz bez granic.
Piotr Kurek |