Deszczowy finał sezonu w Wolsztynie
Trzy najlepsze ekipy drużynowej klasyfikcji generalnej cyklu Grand Prix Kaczmarek Electric MTB 2019.
Fot. Piotr Łabaziewicz
To nie była wymarzona pogoda na finał, ale ścigać się trzeba w każdych warunkach. W sobotę od rana w Wolsztynie padał deszcz i to właśnie w takich warunkach, przy niskiej temperaturze, rozegrano finałowe zawody cyklu Grand Prix Kaczmarek Electric MTB.
W jubileuszowym, dziesiątym sezonie cyklu GP Kaczmarek Electric MTB, deszcz nie dawał się we znaki zawodnikom, aż do finału, w którym padało bardzo mocno jeszcze na kilka godzin przed startem. To na pewno przestraszyło wielu chętnych do jazdy i spowodowało, że frekwencja nie była aż tak wysoka, jak można było oczekiwać.
Najwięcej emocji dostarczył finisz na dystansie Giga (70 km) w wykonaniu zawodników męskiej elity. Od początku ton rywalizacji nadawała siedmioosobowa grupa, która praktycznie w niezmienionym składzie dojechała do mety. Owszem, na trasie były próby rozerwania grupy liderów, ale skutecznie pilnował w niej porządku doświadczony Andrzej Kaiser, który wspierał swojego klubowego kolegę z Euro Bike Kaczmarek Electric Team Mariusza Gila, walczącego o wygraną w klasyfikacji generalnej.
Długi finisz z grupy rozgrzał zmarzniętą wolsztyńską publiczność. Na czoło dość szybko wysunął się Grzegorz Grabarek (Real 64-sto) i mimo ataków rywali, nie dał im już szans, pewnie zmierzając po zwycięstwo. – Przez większość dystansu zastanawiałem się jak to rozegrać. Szczególnie widząc, że Andrzej nie pozwoli już na żadną ucieczkę – opowiadał na mecie Grabarek. – Wiedziałem jednak, że jestem szybki i jak dojdzie do finiszu z grupy, to mam duże szanse. Tak też się stało, co bardzo mnie cieszy.
U pań też mieliśmy walkę do końca, którą na swoją korzyść rozstrzygnęła Marlena Droździok (KM Sport Pro Team), wyprzedzając minimalnie Karolinę Cierluk (Real 64-sto).
Grzegorz Grabarek na prowadzeniu w wyścigu elity na najłduższej trasie.
Fot. Piotr Łabaziewicz
Wygrana Grabarka, ale przy jednoczesnym przyjeździe w czołowej grupie Gila, sprawiła, że w klasyfikacji generalnej elity panów triumfował właśnie Mariusz Gil. U pań końcowe zwycięstwo Marleny Droździok nie było zagrożone.
Rywalizację na dystansie Mega (40 km) zdominowali kolarze kategorii M3, którzy zajęli trzy pierwsze miejsca, ale bezpośredniego ścigania na kresce, w tym wyścigu akurat nie było. Ostatecznie wygrał Krzysztof Borkowski (Szookrower), który na mecie chyba sam do końca nie mógł uwierzyć, że był najlepszy. – Bardzo się cieszę, że wygrałem z tak mocnymi zawodnikami, jak choćby Dawid Romanowski. To świetne uczucie – mówił na mecie K. Borkowski. – Najważniejsze jest jednak podkreślenie tego, że dużo pracowaliśmy na trasie z kolegami z czołówki, dużo było zmian, wspólnej jazdy, to spowodowało, że szybko odjechaliśmy reszcie i pomogło mi wygrać.
Decydującym momentem był atak Krzysztofa na 4 km przed metą. – Czułem się dziś bardzo dobrze, wiedziałem, że jestem dziś mocny i postanowiłem przycisnąć. Udało się. Choć do końca trzeba było być czujnym, bo na trasie było ślisko i przy mojej masie rowerem mocno rzucało w błocie – opowiadał najszybszy kolarz na dystansie Mega.
Nie było walki na finiszu u panów, była za to u pań… Choć akurat w tym przypadku obie zawodniczki, które wjechały prawie razem na metę, mieściły się w innych kategoriach wiekowych. Ostatecznie najszybsza okazała się Joanna Adamska (Rybczyński Bikes Remmers Team) przed Magdaleną Płachecką Roszatycką (Turowski-Horodeccy Invest Team).
Michał Górniak na pierwszym planie.
Fot. Piotr Łabaziewicz
Na dystansie Mini (24 km) do samego końca razem jechała czwórka kolarzy. A finisz rozegrał się na kresce i zwycięsko wyszła z niego młodsza część grupy. Wygrał Jędrzej Borowski (Bike Atelier Lubań), przed Patrykiem Janiszewskim (AMG Cybinka Team) i doświadczonym Przemysławem Mikołajczykiem (Agrochest Team).
Od początku ton ściganiu nadawała duża, kilkunastoosobowa grupa. Po 11 kilometrach grupa się rozerwała i na czoło wyszła czwórka, która razem dojechała do mety. Przypomnijmy, że w cyklu Grand Prix Kaczmarek Electric MTB zawodników klasyfikuje się w kategoriach wiekowych, nie w open, a w prowadzącej grupie mieliśmy przedstawicieli aż trzech kategorii. Mimo to wszyscy chcieli się pościgać na finiszu. – Nie patrzyłem, kto w jakiej jedzie kategorii, po prostu przycisnąłem i chciałem się ścigać do mety – mówi J. Borowski. – Trasa dziś była bardzo ciekawa, interwałowa. Fajne się jechało, gdyby jeszcze nie to zimno…
Wśród kobiet pierwsza na mecie dystansu Mini była Natalia Chorostkowska (The Four Horsemen).
Najspokojniej było u młodzików, gdzie wygrane Bartosza Wentlanda i Anny Precy nikogo nie zaskakują. Wśród żaków na kresce pościgali się trzej zawodnicy klubu Real 64-sto. Wygrał faworyt: Kacper Mizuro, ale dwaj Bartoszowie: Drożdżyński i Bartkowiak mocno naciskali. U dziewcząt pewna wygrana zawodniczki Real 64-sto - Aleksandry Domanieckiej.
Zacięta była natomiast walka o wygraną w klasyfikacji drużynowej. Ostatecznie najlepszą ekipą w drużynówce został Real 64-sto wyprzedzając Euro Bike Kaczmarek Electric Team o zaledwie 30 punktów. Trzecie miejsce przypadło Rybczyński-Bikes Remmers Team.
Wyniki zawodów w Wolsztynie oraz klasyfikacji generalnej na stronie: https://domtel-sport.pl/wyniki,zawody,4737
|