Polacy nie zanotowali strat
Trzeci etap tegorocznego Tour de France prowadził z Olonne-sur-Mer do małego miasteczka Redon. Spośród 198 kolarzy, na odcinku 198 kilometrów najlepszy na sprinterskim finiszu okazał się Tyler Farrar z teamu Garmin-Cervelo (4:40.21)
Poniedziałkowe ściganie przebiegało przez rolnicze tereny północnej Francji, które są krajowym spichlerzem. Metę zaplanowano w małym mieście Redon, które jest francuską stolicą kasztanów jadalnych.
Podobnie, jak na pierwszym etapie, pierwsza ucieczka uformowała się już na pierwszym kilometrze. W pięcioosobowej grupie znaleźli się Niki Terpstra (Quick Step), Jose Ivan Gutierrez (Movistar), Maxime Bouet (Ag2r-La Mondiale), Mickael Delage (FDJ) oraz Ruben Perez Moreno (Euskatel-Euskadi).
Co ciekawe, na ogół w Tour de France każda ucieczka potrzebuje dłuższego dystansu, by wypracować sobie wygodną przewagę nad peletonem. Tymczasem ta piątka kolarzy już po 10 kilometrach wyprzedzała główną grupę o ponad trzy minuty. Mimo to im bliżej mety, tym różnica szybciej malała.
Grupa, w której jechał lider klasyfikacji generalnej Norweg Thor Hushovd pracowała coraz łatwiej, wykorzystując swoją siłę w łamaniu wiatru, który zaczął wiać w twarze. Żywioł utrudniał z kolei jazdę uciekinierów, spośród których tempo potrafił utrzymać Gutierrez i Delage. Dwójce kolarzy zabrakło jednak dziewięciu kilometrów i zostali wchłonięci przez peleton.
Na dwa kilometry przed metą próbował uciec Marco Marcato (Vacansoleil-DCM), ale szybko złapała go grupa prowadzona przez team HTC. To jednak grupa Garmin najlepiej pracowała na finiszu. Thor Hushovd, który stanął na starcie z myślą o tym, aby etap wygrał Tyler Farrar, doskonale rozprowadził swojego kolegę. Na sprinterskim finiszu Amerykanin minimalnie wyprzedził atakującego go Francuza Romaina Feillu i tym samym plan został wykonany w stu procentach.
Amerykanin odniósł pierwsze w karierze zwycięstwo etapowe w Tour de France, na dodatek w dniu święta narodowego swej ojczyzny. Tuż za linią mety ułożył dłonie w literę "W", oddając w ten sposób hołd swemu przyjacielowi Wouterowi Weylandtowi, który zginął tragicznie w maju podczas Giro d'Italia.
Drugi na mecie był wspomniany Romain Feillu z Vacansoleil-DCM, a trzeci Hiszpan Jose Joaquin Rojas Gil (Movistar). Liderem wyścigu pozostał Norweg Hushovd.
Cała trójka polskich kolarzy dojechała do mety w peletonie bez straty do zwycięzcy. Maciej Paterski został sklasyfikowany na 80. miejscu, Maciej Bodnar na 106., a Sylwester Szmyd na 167.
Po trzech etapach liderem jest Norweg Thor Hushovd - czas 9:46:46. Polacy zajmują miejsca: Maciej Paterski - 45 (strata - 57 sekund), Sylwester Szmyd - 128 (3.27 min. straty) i Maciej Bodnar - 142 (3:56 min. straty).
|