XII Leszczyński Maraton Rowerowy
Ostatnie chwile przed startem. Na pierwszym planie Tadeusz Jasionek - wielki pasjonat kolarstwa.
Fot. Piotr Kurek
XII Leszczyński Maraton Rowerowy przechodzi do historii jako wielce sympatyczne wydarzenie rekreacyjno- sportowe. Wzięło w nim udział 623 fanów szosowego ścigania z całej Polski - na rowerach także górskich i trekkingowych. Triumfowali dziś mniej znani kolarze amatorzy, choć utytułowanych nazwisk nie brakowało na starcie i na trasie liczącej 90 kilometrów.
O godzinie 10, gdy ruszali na trasę z ulicy Kosmonautów, słońce już nieźle świeciło i z minuty na minutę zwiększało swą siłę rażenia. W pierwszym szeregu ustawili się Adam Adamkiewicz z Grabonogu (REAL 64-sto) - ubiegłoroczny triumfator, Maciej Kasprzak z Poznania (ten sam klub sportowy), Mateusz Mróz z Czapur (Kross Euro-Rower.pl), Przemysław Rozwalka z Goniembic (Strefasportu.pl MV Invest), Dariusz Wojciechowski ze swym partnerem na tandemie, Wojciech Mizuro, Grzegorz Grabarek (obaj z REAL 64-sto).
Elita leszczyńskiego wyścigu na dystansie 90 kilometrów.
Fot. Piotr Kurek
Artur Dudziak (jeden z organizatorów imprezy) strzelił z pistoletu bezpiecznie w niebo i fani szosy pojechali. Od początku było mocne tempo pedałowania. Trasa jazdy tych z dystansu 90 km wiodła przez Święciechowę, Piotrowice, Niechłód, Zbarzewo, Gołanice, Krzycko Wielkie, Boguszyn, Bukówiec Górny, Włoszakowice, Starkowo, Radomierz, Olejnicę, Brenno, Zaborówiec, Jezierzyce Kościlene, Niechłód, Piotrowice, Święciechową do Leszna.
Meta usytuowana była przy leszczyńskim lotnisku, gdzie cały czas coś się działo. Lądowały i startowały niewielkie samoloty, także szybowce wzbijały się w górę i łagodnie osiadały na zielonej murawie.
Dobra wiara kolarska z Rydzyny melduje się na mecie.
Fot. Piotr Kurek
Na 65 kilometrze we Włoszakowicach usytuowana była lotna premia. Wygrał ja Adam Adamkiewicz, którego kibice, sędziowie i znawcy kolarstwa typowali na zwycięzcę.
Po ponad dwóch godzinach od Święciechowej pędził w stronę mety nie jeden zawodnik a ponad 50-osobowy peleton. Ulica Kosmonautów nie jest szeroka i około dwustu metrów przed metą kilku zaowdników wylądowało... w polu kukurydzy. Nie zmieścili się na szosie. Skończyło się na kolarskich szlifach i jednym prawie kompletnie zniszczonym rowerze.
Najlepsze panie i najlepsi panowie sobotniego wyścigu po Ziemi Leszczyńskiej oraz organizatorzy imprezy i przedstawiciele miejscowych władz.
Fot. Piotr Kurek
Wygrał dziś Mateusz Stasiak z Pleszewa (MRBike Team) przed Arkadiuszem Tecławem z Wrocławia (GVT) i Damianem Mielą też z Wrocławia (Strefasportu.pl MV Invest). Cała trójka (kategoria M2) uzyskała ten sam czas - 2:07:22. Średnia prędkość wyniosła 42,3 km na godzinę.
Faworyt Adam Adamkiewicz był czwarty, piąty Jarosław Zarębski z Jaworzyny Śląskiej, szósty Mirosław Kajoch z Leszna.
Trzy najlepsze panie to: 1. Syliwa Tumiłowicz, 2. Katarzyna Rzepecka i 3. Cecylia Czartoryska.
Oni po raz dwunasty zorganizowali imprezę, w której wzięło udział ponad 600 osób z całej Polski.
Fot. Piotr Kurek
Była to dwunasta odsłona Leszczyńskiego Maratonu Rowerowego. Rywalizowali już po raz kolejny o tytuł mistrza Polski dziennikarze: wygrał Piotr Szafraniec.
Były okazałe puchary dla najlepszych, medale dla pierwszych trójek. Wręczali je przedstawiciele leszczyńskich władz. Był dobry catering, ciasto upieczone z sercem i dobry nastrój imprezy. Zabrakło jedynie Dariusza Baranowskiego - znakomitego przed laty polskiego szosowca, który po sezonie 2012 zakończył karierę sportową i aktualnie komentuje wyścigi kolarskie w Eurosporcie, i który jest najlepszym z możliwych ambasadorów maratonu rowerowego w krainie szybowców i samolotów. .
Piotr Kurek
|