Marek Piechocki zafundował sobie i rodzinie
artystyczny performance z bicyklem w roli głównej
Marek Piechocki z Poznania w niezwykły sposób uczcił swe 60. urodziny. 13 stycznia 2014 roku o poranku otrzymał nowy rower, by tego samego dnia pokonać na nim trasę 13 kilometrów po Grodzie Przemysła rozpisaną w kształcie liczby 60. Ten artystyczny performance z bicyklem w roli głównej był niezwykle udany, tym bardziej, że przez połowę trasy towarzyszyła mu żona, by na mecie objazdu wspólnie wypić coś ciepłego i dobrze przekąsić.
Styczeń łączy. Pan Marek mógłby być kolarzem, jak Ryszard Szurkowski - polski szosowiec wszech czasów. Obaj bowiem mają jeden wspólny rys życiorysu, urodzili się w styczniu. Pan Marek 13 stycznia 1954, legenda polskiego sportu - 12 stycznia 1946 roku. Łączy ich także miłość do roweru.
Pan Marek jest poznaniakiem. Od urodzenia związany z Grunwaldem mieszka obecnie na Jeżycach. W Grodzie Przemysła kończył szkołę średnią (XI Liceum Ogólnokształcące), by następnie podjąć studia w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych. Zawodowo działa jako doradca klienta biznesowego.
Jak sięga pamięcią wstecz, rower był zawsze w jego zasięgu. Jeszcze nie rozpoczął szkolnej edukacji, a już potrafił pedałować. Nazw tych pierwszych rowerów nie zapamiętał, były to najprostsze z możliwych konstrukcje. W roku 1970, w wieku 16 lat, otrzymuje rower trekkingowy marki Diamant. – Mam go do dzisiaj, biało-niebieski, na oponach 28. cali, bez przerzutek - wspomina. – Jeździłem na nim dość intensywnie co najmniej dziesięć lat.
Śladami Kopernika. W roku 1973, w wieku 19 lat, wyruszył z Poznania przez Toruń do Olsztyna, by przez Braniewo i Frombork uczcić Rok Kopernikowski. A że miał dużo energii, wracał z Fromborka przez całe polskie wybrzeże (do Świnoujścia), stamtąd do Poznania. Rekord - 215 km jednego dnia na siodełku.
Jako student szkoły artystycznej pojechał na wakacje do Finlandii, skąd przywiózł 28. calowy rower marki Tunturi. – Kupiłem go w Turku, mieście Pavvo Nurmiego, legendarnego fińskiego biegacza. Nie był nowy, kupiłem go od fińskiego przyjaciela. Dwadzieścia lat go użytkowałem z dużą satysfakcją. Przerzutka (dwa biegi) była niewidoczna, zmieniało się ją pedałami. Zajeździłem go na śmierć, więc nawet Witold Rybczyński (wielki fan starych rowerów) nie mógł mi pomóc.
Nowy rower. Następne rowery też pochodziły z drugiej ręki. Ale w roku ubiegłym rodzina zadecydowała, że mąż, ojciec, brat i syn dostanie od niej prezent: nowy rower. Żona Danuta (nauczyciel gry na fortepianie), córki Krystyna i Małgorzata, brat Grzegorz i mama Teresa zrzucili się (pieniężne) na coś dobrego.
Trzynastego stycznia 2014 roku, w 60. urodziny, Marek Piechocki pojawił się o godzinie 10 w sklepie rowerowym Rybczyński-Rowery przy ulicy Miodowej 5 w Poznaniu. I kupił rower trekkingowy marki RALEIGH LIVERPOOL GTS. Taki, jak wszystkie poprzednie, na których do tej pory jeździł, czyli z 28-calowymi kołami.
Imponujący zbiór kapsli. Marek Piechocki z wnuczkiem Aleksandrem.
Cztery godziny później rozpoczął jazdę na ulicach Poznania na nowym nabytku. Dystans 13 km, zaś trasa z lotu ptaka przypominała liczbę 60. Rozpoczał w asyście żony na ulicy Niemcewicza, by pedałować Polną, Rokietnicką, Opalenicką, Świt, Szpitalną, Dąbrowskiego, Botaniczną, ścieżką przy Rusałce, by dalej Małopolską dotrzeć do "Francuskiego Łącznika" (7 km od startu). Tutaj żona postanowiła poczekać na męża, który musiał zrobić trasę w kształcie 0. A więc jechał al. Wielkopolską, Chopina, al. Niepodległości, Składową, most Dworcowy, Głogowską, Śniadeckich, Szylinga, Kraszewskiego, Kościelną, Nad Wierzbakiem, by ponownie dotrzeć do "Francuskiego Łącznika".
Tu czekała żona, były urodzinowe pocałunki, herbata i pyszna tarta do zjedzenia.
Pomysł na złoty medal. Rowerowo-artystyczny performance udał się całkowicie. – Urodziłem się w styczniu, kocham rower, dyplom zaś uczelni plastycznej zobowiązuje do jakiegoś dobrego pomysłu. Pokonałem trzynaście km w kształcie liczby 60 po ulicach Poznania w 60 minut.
Pan Marek cieszy się z nowego roweru, podobnie jak ze swego kolekcjonerskiego zbioru. Ma 9350 kapsli z różnych krajów i nie tylko od piwa. Dwa z nich, z motywem bicykla, pokazał jakiś czas temu na łamach magazynu ludzi aktywnych "Rowertour".
Dopełnieniem urodzinowego wysiłku jest dzieło: kolaż zdjęć wykonanych na trasie przejazdu w dniu 13 stycznia 2014.
Piotr Kurek |