W maratonach MTB ciągle
przesuwamy granicę wieku
Stefan Zawisza (2. miejsce), Eugeniusz Bogdziewicz (1. miejsce) i Piotr Kurek (3. miejsce). Trzech najlepszych 70-latków w Krokowej. 1 lipca 2017.
Fot. Teresa Bogdziewicz
Startuję w maratonach MTB od roku 1997. Miałem wówczas 52 lata i nie przypuszczałem nigdy, że będzie mnie ta rywalizacja na rowerach górskich zajmować przez następne dwa dziesięciolecia...
Ta przygoda z maratonami MTB rozpoczęła się w w kwietniu 1997 roku, gdy grupa entuzjastów kolarstwa górskiego z Wielkopolski, z inicjatywy Andrzeja Glesmanna, pojechała do Włoch. Młodsi i starsi wystartowaliśmy wówczas w kultowej imprezie nad jeziorem Garda, start w miasteczku Riva del Garda, meta zaś w Valle di Ledro.
Dwadzieścia lat później, 1 lipca 2017, staję w Krokowej na starcie najbardziej prestiżowego i medialnego cyklu maratonów MTB w Polsce, czyli Vienna Life Lang Team/ do roku ubiegłego Skandia Maraton Lang Team. Wyruszam na trasę 31 kilometrów z ostatniego sektora startowego - dwunastego.
Siąpi deszczyk, ciemne chmury przykrywają znaną miejscowość na Pomorzu, gdzie 21 czerwca Michał Kwiatkowski i Katarzyna Pawłowska zdobywali tutaj tytuły mistrzów Polski w jeździe indywidualnej na czas. Dla kibiców i rodzin zawodników taka pogoda jest cokolwiek zniechęcająca, ale dla kolarzy nie stanowi większej przeszkody.
Ruszyli i jadą. Najpierw po asfaltowej drodze pod górę, a następnie na polnej ścieżce mają przedsmak tego, co ich dziś czeka. Błoto, błoto, jeszcze raz błoto. Wjechali do lasu i po kilkuset metrach skręcają w prawo, gdzie czeka ich wjazd do wąwozu. Klasyczny single track, gdzie nie można nikogo wyprzedzić, a gdzie można się wykopyrtnąć przy braku koncentracji.
Pierwsze kilometry pedałowania w Krokowej. Jadę z numerem 720.
Fot. Andrzej Kaiser
Dziś, 1 lipca 2017, dzień szczególny. Po raz pierwszy w historii maratonów Czesława Langa odbywa się rywalizacja w kategorii M7+, czyli siedemdziesiąt lat i więcej. Łza się w oku kręci, gdy przypomnę sobie rok 2009, kiedy po ostatnim maratonie w Kwidzynie Skandii i Czesława Langa apelowałem na stronach Wielkopolskiego Rowerowania o to, by wprowadzić kategorię M6. Minęło kilka lat, zawodnicy stali się starsi i na porządku dnia stanęła konieczność wprowadzenia nowej granicy wieku.
By być w zgodzie z faktami, najbardziej przekonywali do tego ludzi Lang Teamu Teresa i Eugeniusz Bogdziewiczowie z Gdańska. I ostatecznie ich przekonali.
Eugeniusz Bogdziewicz, rocznik 1945, znany gdański kolarz. Ścigał się na szosie w młodym wieku, ma piękną kartę w działalności opozycyjnej w końcu lat sześćdziesiątych i późniejszym czasie. W Krokowej staje na starcie z numerem 742 i wiem, że w sobotę 1 lipca 2017 nie będzie miał godnych siebie rywali. Jest, po prostu, pewnym kandydatem do zwycięstwa w nowej kategorii wiekowej.
Tak też i się staje. Ale o drugie miejsce mogę zawalczyć - tak sobie myślę i ostro rozpoczynam jazdę. Kiedy wjeżdżam na polną drogę, dostrzegam po lewej stronie Aleksandrę Zygmont, Ryszarda i Piotra Pawlaków i Andrzeja Kaisera. Znany maratończyk MTB zobaczył mnie i błyskawicznie robi zdjęcie swym smartfonem.
Po kilku kilometrach dojeżdżam do dwójki zawodników. Jeden z nich, na oko, może być moim rówieśnikiem, czyli rywalem. Pytam go o wiek. Odpowiada krótko i bez wahania: 1945. To Stefan Zawisza z Potęgowa na Pomorzu.
Stefan Zawisza, Eugeniusz Bogdziewicz i Piotr Kurek na podium.
Fot. Teresa Bogdziewicz
Wyprzedzam go na pierwszym możliwym zjeździe, zyskuję niezłą przewagę i tracę z nim kontakt wzrokowy. Jadę szybko i w którymś momencie, 15 kilometr trasy, mój odnowiony Wheeler Pro 59 (na kołach DT Swiss) zatańczył w błocie. Ja zaś poleciałem na ziemię, lądując na lewym kolanie. Kilka sekund później widzę jak szybko jadący Hubert Semczuk wali się z impetem w błoto. Obok mnie. Ale szybko się podnosi i pędzi dalej.
Maraton Vienna Life Lang Team w Krokowej 2017 to był rowerowy taniec w błocie. Leżałem aż dwa razy, bez żadnych konsekwencji dla zdrowia. A walka o drugie miejsce na podium ze Stefanem Zawiszą była godna dżentelmenów z rocznika 1945. Raz ja go wyprzedzałem, raz on mnie. I tak kilka razy. Uciekł mi na przedostatnim podjeździe. I już go nie dogoniłem. Przegrałem z nim walkę o drugie miejsce o 19 sekund.
I kiedy dojechałem do mety, w moim smartfonie pojawił sie SMS: Mini (31 km): Numer 720, Miejsce:285, Kategoria (Miej):M7+ (3). Czas:02:23:15. Gratulujemy!!!
Michał Bogdziewicz - pierwsze miejsce, Stefan Zawisza - drugi, Piotr Kurek - trzeci. Wszyscy z rocznika 1945. Wchodzimy na podium. Otrzymujemy nagrody i medale. Cieszymy się z zajętych miejsc, z tego faktu, że jesteśmy pierwszymi, którzy otwierają przedział nagrodzonych na dystansie Mini w kategorii 70 lat i więcej.
Czesław Lang i Skandia rozpoczynając organizację maratonów MTB w roku 2007 wprowadzili jako górną granicę wieku kategorię M5. Później dołożyli oni M6, od 1 lipca 2017 stworzyli M7+. Jakby nie patrzeć, przez minionych jedenaście lat przesunęła się granica wieku startujących w tego typu imprezach.
I patrząc na Eugeniusza Bogdziewicza (ojciec Michała - pierwszego mistrza Polski w maratonie MTB), na krzepkiego Stefana Zawiszę z Potęgowa, na siebie wreszcie, myślę tak sobie głośno i publicznie, że w najbliższych latach nie przejdzie nam ochota na ten rodzaj mozołu i żywiołu, jakim są maratony MTB.
Piotr Kurek |